Drymalowski przyznał, że już kilka tygodni wcześniej otrzymał od służb wezwanie do stawienia się do punktu poborowego. Udał się do Lwowa, gdzie został zarejestrowany, a następnie przeszedł wszystkie etapy związane z mobilizacją. - Nadszedł czas, abym zmienił moje zwykłe miejsce pracy, tę ukochaną pracownię, na mundur wojskowy. Od przyszłego tygodnia zacznę nową drogę. Dziękuję wam, widzom "Okna" i "Faktów", za to, że jesteście z nami. Proszę o wiarę w Siły Zbrojne, pomoc i wstępowanie w szeregi armii. Innej drogi do zwycięstwa nie ma - powiedział. Dziennikarz podkreślił, że spodziewał się otrzymania powołania do służby, tak jak każdy mężczyzna w wieku poborowym. Jednocześnie zaapelował do obywateli, aby ci wypełniali obowiązek względem państwa, wojska i samego siebie. Orest Drymalowski: Nie wyobrażam sobie życia na emigracji Kilkadziesiąt minut później na portalu telewizji ICTV pojawiła się krótka rozmowa z dziennikarzem, w której opisał swoje uczucia w związku ze wstąpieniem do armii. Orest Drymalowski przyznał, że miał możliwość wyjazdu z kraju, jednak ani przez moment nie brał takiej opcji na poważnie. - Nie wyobrażam sobie życia na emigracji. Chcę pracować w Ukrainie, chcę tu założyć rodzinę i biznes. Chcę, żeby moje przyszłe dzieci tu mieszkały. Aby to wszystko mogło się wydarzyć, państwo musi zostać zachowane. Aby ocalić państwo, trzeba wstąpić do armii, gdy państwo tego potrzebuje. Logika jest tak prosta, jak to tylko możliwe - stwierdził. Zdaniem prezentera trwająca obecnie mobilizacja jest przede wszystkim kwestią sprawiedliwości, ponieważ wielu żołnierzy, obecnych na froncie od wielu miesięcy, potrzebuje odpoczynku od walki. - Mam nadzieję, że Ukraińcy zdadzą ten egzamin dojrzałości z godnością i nie będą szukać drogi przez Cisę albo rozwiązań korupcyjnych - podsumował. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!