We wtorek po południu na okupowanym przez Rosję Krymie doszło do eksplozji w rejonie lotniska wojskowego niedaleko miejscowości Saki. Baza sił rosyjskich służyła armii Putina mi.in. do ataków na obwód zaporoski, mikołajowski i chersoński. Z Krymu pojawiło się już wiele nagrań. Na niektórych z nich widzimy zniszczenia, które spowodował wybuch. Na zamieszczonych w sieci filmach widzimy np. spalone samochody, czy też rosyjskie samoloty, z których zostały zgliszcza. W sieci pojawiły się również nagrania z Mostu Krymskiego, na których widzimy, jak rosyjscy turyści w popłochu uciekają z półwyspu. Na moście utworzyły się ogromne korki, bo Rosjanie chcieli jak najszybciej opuścić Krym i uniknąć zagrożenia kolejnymi eksplozjami. Teraz dziennikarze śledczy z grupy Bellingcat pokazali, jakie zniszczenia spowodowały wtorkowe eksplozje. Na podstawie zdjęć satelitarnych w podczerwieni pokazano miejsce, w którym doszło do wybuchów. Na krótkiej animacji widzimy obszar, który uległ zniszczeniu wskutek pożaru spowodowanego eksplozjami. Rozszerzająca się na nagraniu czerń to teren, który został całkowicie zniszczony - czytamy. Jeden atak, wiele wersji Do dziś nie wiemy, co dokładnie wydarzyło się na Krymie. Początkowo Kijów nie brał odpowiedzialności za zdarzenie i sugerował, że ataku mogli dokonać ukraińscy partyzanci. Później wersji pojawiało się wiele. Anonimowe źródła wypuszczały w medialny obieg informacje, jakoby całe działanie było skoordynowaną akcją służb specjalnych Ukrainy (doniesienia "Washington Post" - przyp. red.). Inne źródło ("The New York Times") powiedziało redakcji, że akcja była ruchem oddolnym.