Administracja prezydenta Joe Bidena może podjąć taką decyzję w "najbliższych tygodniach". Na czele misji stanąłby dwu- lub trzygwiazdkowy generał. Formalny status tego przedsięwzięcia przypominałby wcześniejsze misje Stanów Zjednoczonych w Iraku i Afganistanie, mimo że amerykańska armia nie jest bezpośrednio zaangażowana w działania bojowe w Ukrainie. Jak podkreślił "WSJ", postanowienie Waszyngtonu oznaczałoby przejście od działań o charakterze doraźnym do zapewnienia Ukrainie szkoleń i pomocy militarnej w "najbliższych latach". Nadanie misji formalnych ram "zwykle wiąże się z długoterminowym finansowaniem, a także możliwością specjalnych wynagrodzeń, awansów i odznaczeń dla wojskowych uczestniczących w (operacji)" - przypomnieli autorzy artykułu. Pentagon nie potwierdził doniesień "WSJ". Rzecznik resortu obrony Patrick Ryder ocenił jednak koncepcję misji jako "coś, czemu należałoby się przyjrzeć" - zauważył portal militarytimes.com. Ogromny pakiet pomocowy W środę Waszyngton ogłosił największy jak dotąd pakiet pomocy wojskowej dla Kijowa, warty blisko 3 mld dolarów. USA dostarczą Ukrainie m.in. sześć dodatkowych systemów obrony powietrznej średniego zasięgu NASAMS wraz z rakietami, do 245 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej kalibru 155 mm, do 65 tys. sztuk amunicji do moździerzy 120 mm, do 24 radarów przeciwartyleryjskich, drony rozpoznawcze Puma, systemy przeciwdronowe VAMPIRE, rakiety naprowadzane laserem oraz środki na szkolenie, utrzymanie i konserwacje sprzętu. Ogłoszenie nowej transzy pomocy wojskowej oznacza, że obecna administracja USA zobowiązała się do przekazania na potrzeby Ukrainy 13,5 mld dolarów, w tym ponad 12,7 mld dolarów od 24 lutego. Stany Zjednoczone ofiarowały też 7 mld USD na pomoc budżetową dla ukraińskiego rządu i 1,5 mld dolarów na wsparcie humanitarne.