- Nikt nie oczekiwał, że wybuchnie wojna w 2014 roku, nikt nie oczekiwał, że wybuchnie w 2022 roku, nikt też nie oczekiwał, że Rosjanie będą w taki sposób atakować ukraińskich cywili - wskazał Wołodymyr Zełenski. - W ten sposób Rosja pokazuje, że może wszystko, że może użyć broni chemicznej, a nawet atomowej - podkreślił ukraiński prezydent. Zełenski: Da się tę wojnę zakończyć bez dialogu - Warunki osiągnięcia pokoju muszą być przyzwoite, nie możemy oddać naszego terytorium, jednak po Buczy, Wuhłedarze i Mariupolu nasze społeczeństwo nie chce, byśmy rozmawiali z Rosjanami - powiedział prezydent Ukrainy. - Być może da się zakończyć tę wojnę bez dialogu, bez kompromisu, ale jaka jest tego cena? Ofiary w ludziach. I tę cenę płacą Ukraińcy - zaznaczył Zełenski. Przekonywał również, że w sytuacji, w której znajduje się obecnie Ukraina, nigdy nie będzie dla niej dość pomocy międzynarodowej. - Niestety nie mamy przewagi technologicznej, ale nasi ludzie są silniejsi. My bronimy naszego kraju - przekonywał. Prezydent Ukrainy: Macron musi to zrozumieć Na pytanie, ilu ukraińskich cywili zginęło od początku rosyjskiej inwazji, Zełenski przyznał, że nie można tego wiarygodnie ocenić. - Weźmy Wuhłedar czy inne miasta, które są teraz puste. Nie można oszacować, ilu zginęło, a ilu uciekło. Z Mariupola setki tysięcy ewakuowano, ale tysiące zostały wywiezione w głąb Rosji, w tym dzieci, i nie wiemy, co się z nimi dzieje - podkreślił. - Rozumiem, że Emmanuel Macron chce, by Rosja wzięła udział w negocjacjach (pokojowych - red.) - skomentował ukraiński przywódca mediacyjne wysiłki prezydenta Francji. - Musi on jednak zrozumieć, że to nie jest "operacja", to nie jest nawet wojna; to ludobójstwo i mamy na to dość dowodów - podkreślił. Opowiadając o rozmowach rosyjskich wojskowych przechwyconych przez ukraińskie służby, Zełenski przyznał, że "nie wiedział, że oni nas tak nienawidzą". - Nie wierzę już światowym przywódcom, bo nie powstrzymali rosyjskiej agresji, ale wierzę w ukraińską armię i ludzi - oświadczył Zełenski. - Nie wierzę światu. Po tym, co widzieliśmy, co się dzieje w Ukrainie... Nie mam tego zaufania, że powinniśmy wierzyć jakimś krajom i jakimś liderom. Nie wierzymy w słowa. Po rosyjskiej eskalacji nie wierzymy sąsiadom. Już w to wszystko nie wierzymy - powiedział.