Obywatele Ukrainy przymusowo wywożeni do Rosji najpierw są weryfikowani w tzw. obozach filtracyjnych, a następnie wysyłani do odległych regionów, gdzie panuje trudna sytuacja gospodarcza. Najczęściej trafiają na Sachalin - podał ukraiński wywiad wojskowy. "Naszym obywatelom 'proponuje się' podjęcie zatrudnienia w sposób oficjalny, poprzez biura pośrednictwa pracy. Osoby, które się zgodzą, otrzymują dokumenty przewidujące zakaz wyjazdu z rosyjskich regionów w ciągu dwóch lat" - poinformowała ukraińska służba na swojej stronie internetowej. "Mamy przekonujące dowody na okrutne postępowanie wobec Ukraińców" Jeden z tzw. obozów filtracyjnych ma znajdować się w miejscowości Dokuczajewsk, na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Według wywiadu wojskowego Ukrainy oficerowie rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa sprawdzają tam dokumenty przywożonych osób w poszukiwaniu uczestników walk w Donbasie (po stronie ukraińskiej), a także żołnierzy i ukraińskich funkcjonariuszy państwowych. Ludzie wyznaczeni do wyjazdu do Rosji mają być początkowo wysyłani do miasta Taganrog w obwodzie rostowskim, ok. 50 km od granicy z Ukrainą, i do Kraju Krasnodarskiego w środkowej części Rosji. "Mamy przekonujące dowody na okrutne postępowanie wobec Ukraińców i odmawianie im pomocy medycznej. Pojawiają się doniesienia o problemach z żywnością" - przekazał wywiad wojskowy. Wcześniej w czwartek rada miejska Mariupola na południowym wschodzie Ukrainy poinformowała na Telegramie o 15 tys. mieszkańców miasta, którzy mają zostać wywiezieni do Rosji. Dodano, że 6 tys. z nich prawdopodobnie znajduje się już na rosyjskim terytorium. 402 tys. Ukraińców wywiezionych w głąb Rosji Z informacji przekazanych przez ukraińską rzeczniczkę praw człowieka Ludmyłę Denisową wynika, że Rosjanie wywieźli do tej pory 402 tys. Ukraińców, w tym 84 tys. dzieci. - Mamy informacje, że rosyjscy okupanci siłą przesiedlają naszych obywateli z Mariupola, Wołnowachy i Stanicy Ługańskiej do Rosji - powiedziała Denisowa na konferencji prasowej w Kijowie. - Jesteśmy w posiadaniu zeznań osób, które przesiedlono oraz ich krewnych - dodała. - Rosjanie przychodzą do ludzi ukrywających się w schronach przeciwlotniczych i siłą ich zabierają - mówiła Denisowa. Na briefingu rzeczniczka podkreśliła, że jest niemożliwe, by jednoznacznie stwierdzić, czy podane przez stronę rosyjską liczby są wiarygodne. - Nie wiadomo, czy to rosyjska propaganda czy rzeczywistość - dodała Denisowa.