BBC przypomina, że do tej pory Rosja deklarowała, iż w drugiej fazie wojny skupi się na Donbasie, czyli na wschodzie kraju. Zauważa też, że Kreml odmówił skomentowania przemówienia generała i odpowiedzi na pytanie, czy cele militarne Moskwy uległy zmianie. Minnekajew o celach nowego etapu inwazji Minnekajew to zastępca dowódca Centralnego Okręgu Wojskowego. O domniemanych planach Moskwy mówił na dorocznym posiedzeniu organizacji przemysłu zbrojeniowego obwodu swierdłowskiego na Uralu, głównego ośrodka tego przemysłu w Rosji. - Od początku drugiej fazy operacji specjalnej, która już się rozpoczęła, dosłownie dwa dni temu, jednym z zadań armii rosyjskiej jest ustanowienie pełnej kontroli nad Donbasem i południową Ukrainą. Kontrola nad południem Ukrainy to kolejna droga do Naddniestrza - mówił rosyjski generał. Według Radia Swoboda, Minnekajew oświadczył również, że kontrola nad południem Ukrainy pozwoliłaby rosyjskiej armii "oddziaływać na żywotnie ważne obiekty ukraińskiej gospodarki". BBC podkreśla, że rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odmówił skomentowania wypowiedzi generała Minnekajewa i odpowiedzi na pytanie, czy cele "operacji specjalnej" zostały rozszerzone, bowiem wcześniej Moskwa zapewniała tylko o potrzebie "ochrony ludności Donbasu". - Nadal nie komentujemy kwestii związanych z prowadzeniem działań wojennych - powiedział Pieskow. Z kolei przedstawiciele rosyjskiego ministerstwa obrony, jak pisze BBC, oświadczyli jedynie, że "badają" wypowiedź generała. MSZ Mołdawi wzywa ambasadora Rosji MSZ Mołdawii wezwało w piątek ambasadora Rosji, aby zaprotestować przeciwko oświadczeniu rosyjskiego generała Minnekajewa. "Mołdawia wyraziła głębokie zaniepokojenie oświadczeniem rosyjskiego generała Rustama Minnekajewa" - poinformowało mołdawskie MSZ i wezwało Moskwę do poszanowania "suwerenności terytorialnej" i "neutralności" Mołdawii. "Mołdawia uważa te słowa za bezpodstawne i sprzeczne z poparciem Rosji dla suwerenności i integralności terytorialnej naszego kraju" - oświadczył resort. "Mołdawia jest krajem neutralnym i wzywa Moskwę do respektowania tej zasady". Podolak: Następnym celem Rosji będzie Mołdawia Na słowa rosyjskiego generała zareagował również doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak. "Apetyt Moskwy wciąż rośnie. Teraz jej celem na południu Ukrainy jest dostęp do Naddniestrza, gdzie podobno Rosjanie są uciskani. Oczywiście kolejnym celem armii szabrowników i gwałcicieli będzie Mołdawia. Co ponownie dowodzi, że Ukraina walczy dziś o bezpieczeństwo Europy" - napisał Podolak w serwisie Twitter. Jermak: Kijów nie obawia się planów Moskwy Szef kancelarii prezydenta Ukrainy Andrij Jermak napisał na Telegramie, że Kijów nie obawia się planów Moskwy, jakiekolwiek one by nie były. "Myślą, że mogą zdobyć Donbas i południową Ukrainę, licząc na wywarcie presji gospodarczej na nasze państwo. Mamy własne scenariusze obrony Ukrainy i chcę przypomnieć, że wiele planów Kremla zostało już zniweczonych wysiłkami naszej armii i naszych obywateli" - oświadczył. Liczący około 1500 osób rosyjski kontyngent wojskowy stacjonuje w Naddniestrzu od 1995 roku. Aby stworzyć korytarz do tego regionu, Rosja musiałaby wcześniej zająć Odessę i Mikołajów. 17 kwietnia ukraiński Sztab Generalny stwierdził, że w tym separatystycznym regionie Mołdawii rosyjscy specjaliści rzekomo sprawdzali zdolności bojowe poszczególnych brygad zmotoryzowanych tamtejszej armii. Według Kijowa okazało się, że nie są one obecnie przygotowane do walki. Zdaniem komentatora BBC Ilji Barabanowa, jeśli nową rosyjską koncepcją rzeczywiście jest zdobycie południowo-wschodniej Ukrainy, jak twierdzi gen. Minnekajew, to przy obecnym tempie posuwania sie rosyjskich wojsk wojna może przeciągnąć się do końca 2023 roku, jak zresztą przewiduje to brytyjski premier Boris Johnson. - I zwycięstwo armii rosyjskiej w tej wojnie, jeśli Putin nie ogłosi powszechnej moblizacji, wcale nie jest zagwarantowane - zauważa komentator BBC.