Białoruś w symbiozie Listę krajów, które popierają Rosję, otwiera Białoruś oraz jej dyktator, Aleksandr Łukaszenka. Relacje Białorusi z Rosją to symbiotyczna wręcz więź, która łączy oba państwa niezmiennie od 1990 roku. Trudno sobie wyobrazić inny scenariusz, jeżeli pod uwagę zostanie wzięty fakt, że Rosja to najważniejszy partner handlowy naszego wschodniego sąsiada, a bez Moskwy Białoruś nie ma zapewnionego bezpieczeństwa energetycznego. Rosja to główny dostawca ropy naftowej i gazu ziemnego. Oficjalnie Łukaszenka zapewnia, że Białoruś nie przyłączy się do militarnego ataku na Ukrainę. Mimo to część rosyjskich oddziałów wkroczyła do niej od strony granicy białoruskiej. Łukaszenka wyraził też zgodę na rozmieszczenie wojsk rosyjskich wzdłuż granicy białorusko-ukraińskiej, co pozwala na uderzenie na Kijów z północy. Latynoskie dyktatury za Putinem Listę krajów Ameryki Łacińskiej, które poparły agresora w wojnie Ukraina - Rosja, otwiera Wenezuela rządzona przez dyktatora Nicolása Maduro. Ta otwarcie stanęła po stronie Rosji. Wenezuelę łączy z Moskwą współpraca wojskowa i gospodarcza, a warunki relacji obu państw dyktują pożyczone od Rosji pieniądze - 17 miliardów dolarów, której część została przeznaczona na zakup rosyjskiej broni. Moskwa od 2020 roku trzyma rękę na złożach ropy naftowej Wenezueli, najbogatszych na świecie. Łączne zasoby złóż, na których pracują Rosjanie, sięgają 20,5 mld ton. Bez zaskoczenia świat przyjął także stanowisko Kuby. To kolejny kraj, który popiera Rosję, a prezydent Miguel Diaz-Canel wyraził solidarność z Kremlem. Jednocześnie w stronę USA padły oskarżenia o "narzucanie ekspansjonizmu" ku granicom Rosji. Według władz Kuby polityka zagraniczna USA prowadzi do zagrożenia pokoju na świecie, a informacje o inwazji wojsk rosyjskich Kuba nazywa manipulacją. Trzecim krajem, który popiera Rosję z tego regionu, jest Nikaragua. Nie dziwi fakt, że dyktator kraju Daniel Ortega stwierdził, że w przypadku zorganizowania Doniecku i Ługańsku referendum, oba regiony opowiedziałyby się za przyłączeniem do Rosji. Chiny w roli mediatora Stanowisko Chin dotyczące konfliktu na linii Ukraina - Rosja uległo zmianie w ostatnich dniach. Na specjalnej sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ 22 lutego Chiny co prawda nie stanęły po stronie swojego rosyjskiego sojusznika, ale mocno krytykują nałożone na Rosję sankcje. Państwo Środka w ostatnim czasie zasygnalizowało swoją gotowość do odegrania roli mediatora między Moskwą a Kijowem. Stanowisko Chin i dystans Pekinu do jednoznacznego opowiedzenia się po którejś ze stron konfliktu może wzbudzać niepokój w Moskwie. Okazuje się bowiem, że to Chiny są bardziej potrzebne Putinowi, niż Rosja Chinom. Blisko 20 procent zagranicznego handlu Rosji dotyczy Państwa Środka i ewentualne sankcje z tego kraju mogłyby być dla Moskwy katastrofalne. Udział Rosji w bilansie handlu zagranicznego Chin wynosi niewiele ponad 2 procent. Szwajcaria zrywa z tradycją Rosja w Szwajcarii dokonuje sporych inwestycji. Według zachodnich mediów, na koniec marca 2021 roku, inwestycje Moskwy na tym rynku osiągnęły ponad 22 miliardy dolarów. To około 5 procent zagranicznych inwestycji Rosji. Tym bardziej Kremlem musiała wstrząsnąć informacja o historycznym precedensie nałożenia przez Szwajcarię sankcji na rosyjskiego agresora. Te to zamknięcie przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów oraz zamrożenie rosyjskich aktywów oraz pieniędzy oligarchów ulokowanych w szwajcarskich bankach. Sankcje Szwajcarii nałożone na Rosję to przede wszystkim cios w oligarchów. Według niemieckiego dziennika "Bild" niemal jedna trzecia wszystkich rosyjskich fortun trzymanych za granicą znajduje się właśnie w Szwajcarii. 80 procent rosyjskiego handlu towarami przechodzi przez Szwajcarię. Zamrożenie tych aktywów ma zmusić Putina do zmiany militarnych planów. Alpejski kraj odchodzi tym samym od tradycji państwa neutralnego. Turcja mówi o wojnie Stanowisko Turcji dotyczące konfliktu na linii Rosja-Ukraina w początkowej fazie należało do stonowanych. Trudno się dziwić, bo Turcja to członek NATO, któremu najbliżej Rosji. Mimo to pod koniec lutego Turcja działania Rosji na Ukrainie nazwała wprost wojną i wezwała Moskwę do natychmiastowego wstrzymania ataków oraz rozpoczęcia negocjacji. Zachodni świat przygląda się Turcji tym bardziej, że ta może ograniczyć okrętom prawo do żeglugi przez kontrolowane przez siebie cieśniny w czasie wojny. Na taki krok od początku konfliktu Ukraina - Rosja liczył prezydent Wołodymyr Zełenski. W poniedziałek Turcja zapowiedziała, że zamknie czarnomorskie cieśniny zgodnie z zapisami Konwencji z Montreux z 1936 roku. Milczące poparcie dla Rosji Pomimo że atak Rosji na Ukrainę to dla państw zachodnich niedopuszczalny akt agresji, to nie dla wszystkich jednoznaczny. Uzależnienie od rosyjskiego agresora determinuje oficjalny przekaz na przykład w przypadku Węgier i Viktora Orbana, który jest przyjacielem Putina. Węgry otrzymują rosyjski gaz po preferencyjnej cenie. Zgodziły się wprawdzie na najnowsze sankcje UE wobec Rosji, ale nie przepuściły broni dla Ukrainy przez swoje terytorium. W podobnej sytuacja jest Serbia i prezydent Aleksandar Vučić. Serbia z jednej strony może liczyć na wysokie rabaty na ceny rosyjskiego gazu, z drugiej chce stać się częścią Unii Europejskiej. Stąd brak jednoznacznego stanowiska Serbii co do konfliktu Ukraina - Rosja. Zmianę w retoryce widać za to u jednego z najbliższych sojuszników Rosji, Kazachstanie. Ten negatywnie odniósł się do próśb Kremla, aby jego wojska pomogły Rosji w inwazji na Ukrainę, a Kazachstan nie uznał niepodległości separatystycznych republik na wschodzie Ukrainy.