Sokołowska służyła od 2017 roku w kompanii medycznej ukraińskiej armii. 24 lutego, czyli w dniu rosyjskiej inwazji, przebywała w Mariupolu. W pierwszych tygodniach wojny pomagała żołnierzom w Kombinacie Metalurgicznym im. Iljicza, a następnie, około połowy marca, znalazła się w niewoli wroga. - Ostatni raz zadzwoniła 16 marca. Potem już nie było z nią kontaktu - relacjonowała siostra sanitariuszki Ołesia Karwacka. - O tym, że Tetiana jest w niewoli, dowiedziałam się z rosyjskiego kanału na Telegramie. Gdy nasze kobiety trafiły w ręce wroga, wszystkie zostały sfotografowane, a ich zdjęcia opublikowano na kanale "Poznaj chachła (pogardliwe rosyjskie określenie Ukraińców) po czuprynie". Nie miały imion ani nazwisk, miały tylko numery - opowiadała rozmówczyni Suspilnego. Przez kolejne pół roku Karwacka nie dowiedziała się niczego o losie siostry. Próbowała kontaktować się z osobami zwolnionymi z rosyjskiej niewoli, lecz bezskutecznie. "Płakała i mówiła, że wiele przeszła" W poniedziałek Sokołowska powróciła do rodzinnej Koriukiwki w obwodzie czernihowskim, w północnej części Ukrainy. - Płakała i mówiła, że wiele przeszła, wytrzymała, ale wreszcie jest w domu. Mnóstwo emocji, mnóstwo łez - przyznała Karwacka. Jak powiadomiła, siostra przedstawiła jej wstrząsającą relację na temat warunków panujących w rosyjskiej niewoli. - Ciągle przewozili kobiety z miejsca na miejsce, znęcając się w ten sposób nad nimi psychicznie. Przez cały czas mówili, że Ukrainy i Ukraińców już nie ma i zmuszali więźniów do przyjmowania obywatelstwa Rosji albo samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Bili, a jeśli potrzebna była pomoc medyczna, pytali: "Potrzebujesz pomocy?". Jeśli ktoś jeszcze na początku wierzył, że pomoc zostanie udzielona, to dowalali tej osobie jeszcze bardziej, żeby już nikt więcej nie prosił o wsparcie - powiedziała rozmówczyni ukraińskiego portalu. Rosjanie maltretowali kobiety, zmuszając je do wykonywania ćwiczeń fizycznych i "ponaglając" kopniakami. Więźniarki otrzymywały bardzo małe porcje żywności i niewiele wody do picia. Zmieniło się to dopiero tuż przed powrotem na Ukrainę. - Sokołowska mówiła, że nie karmiono ich już przez dwa dni, aż tu nagle pozwolono dobrze zjeść. Wtedy zrozumiała, że zabierają je na wymianę jeńców - relacjonowała Karwacka. "Zapamięta na całe życie niewolę i Mariupol" Sokołowska przebywa obecnie w centrum rehabilitacyjnym. Jak oznajmiła jej siostra, sanitariuszka raczej nie powróci do służby w wojsku. - Ona zapamięta na całe życie niewolę i Mariupol. Myślę, że nie pójdzie ponownie do armii. Ale są takie dziewczyny, które już zadeklarowały, że pójdą - podkreśliła. Jak poinformował w poniedziałek szef biura prezydenta Ukrainy Andrij Jermak, w ramach kolejnej wymiany jeńców między Kijowem i Moskwą z rosyjskiej niewoli uwolniono 108 kobiet. Były to zarówno żołnierki, jak też osoby cywilne. Polityk powiadomił, że wśród objętych wymianą znalazło się 37 osób ewakuowanych z mariupolskich zakładów Azowstal, 11 oficerów, 85 szeregowych i sierżantów, a także m.in. kobiety, które trafiły do niewoli na terytorium samozwańczych republik w Donbasie jeszcze przed rozpoczęciem przez Rosję agresji przeciwko Ukrainie.