Szef niemieckiego rządu Olaf Scholz po raz kolejny odrzucił możliwość wprowadzenia natychmiastowego embarga na import surowców energetycznych z Rosji. Jak mówił w niedzielę wieczorem w telewizji ARD, nagłe wstrzymanie dostaw doprowadziłoby do paraliżu całych gałęzi niemieckiej gospodarki. - Tu chodzi o niewiarygodnie dużo miejsc pracy - dodał. Niemiecki kanclerz skrytykował wyliczenia ekspertów, według których Niemcy poradziłby sobie ogłaszając embargo. Jego zdaniem to tylko matematyczne modele operujące teoretycznymi ilościami dostępnego gazu, bez rzeczywistych uwarunkowań - m.in. możliwości transportu surowca. Scholz powiedział, że instalacje, za pomocą których gaz czy ropa byłyby rozprowadzane, nie są jeszcze gotowe. "Inni też kupują" Scholz odniósł się również do wezwań o natychmiastowe embargo płynące pod adresem Niemiec z innych, głównie wschodnioeuropejskich krajów UE. - Wielu, którzy publicznie mówią o tym, co należałoby zrobić, sami nadal importują z Rosji gaz, ropę i węgiel. I sami nie podjęli jeszcze decyzji w tej sprawie. Pokazuje to, że decyzja, którą podejmujemy, jest bardzo przemyślana - mówił. Scholz nie wymienił przy tym żadnego konkretnego państwa. Kanclerz Niemiec zapewnił, że Niemcy starają się jak najszybciej odejść od importu surowców energetycznych z Rosji, a pierwsze decyzje w tej sprawie zostały już podjęte. Jak mówił, już w tym roku Niemcy mogą uniezależnić się od rosyjskiego węgla. Zapewnił, że także w sprawie ropy może się to stać bardzo szybko. Scholz do Putina: Nie waż się tego zrobić Scholz zapowiedział, że Niemcy i pozostałe kraje NATO będą wzmacniać swoje armie, aby chronić się przed możliwymi atakami ze strony Rosji. - Będziemy tak silni, aby nikt nie mógł się odważyć nas zaatakować - stwierdził. Jak dodał, sygnał pod adresem Moskwy i prezydenta Władimira Putina brzmi: "Nie waż się". Scholz podkreślił, że kraje NATO w Europie Środkowo-Wschodniej mogą liczyć na Niemcy. - Atak byłby atakiem również na nas - mówił, pytany o ewentualne działania Rosji wymierzone w Polskę czy kraje bałtyckie. Szef niemieckiego rządu zapewnił, że Niemcy będą wydawać dwa procent swojego PKB na obronność. Potwierdził też doniesienia prasy, że rozważany jest zakup przez Niemcy nowoczesnego systemu obrony przeciwrakietowej. Gazeta "Bild" podawała wcześniej, że chodzi o izraelski system Arrow-3 zwany "żelazną kopułą". RTR,DPA,DW/szym/Redakcja Polska Deutsche Welle