- Odrzucenie polskiej oferty przekazania MiG-ów Ukrainie jest w oczach Rosji oznaką słabości Zachodu i prowokuje Putina do nasilenia bombardowań na Ukrainie - oznajmił były szef dyplomacji Rosji Andriej Kozyriew. - Martwi mnie, że w pewnym sensie szczyt NATO sprowokował Putina, ponieważ odmówiono przekazania Ukrainie tych samolotów - powiedział Kozyriew, który był pierwszym ministrem spraw zagranicznych Rosji po rozpadzie Związku Sowieckiego i pełnił to stanowisko do 1996 roku. "Zły sygnał" Jego zdaniem "odkładając na bok (kwestię) korzyści militarnych dla Ukrainy, z politycznego punktu widzenia jest to bardzo zły sygnał wysłany Rosji". - Wiem, że oni odczytują to jako oznakę słabości, jako dowód, że zastraszyli Zachód, w tym Stany Zjednoczone, sugerowaniem użycia broni jądrowej i broni chemicznej - przekonywał Kozyriew. - To zachęca ich i prowokuje, by pójść dalej, może nawet by użyć tzw. miniatomówki (walizkowej bomby jądrowej), bo widzą, że wszystko może ujść im na sucho, nawet zrównywanie z ziemią miast na Ukrainie - ocenił były dyplomata. - Tak więc politycznie była to bardzo zła decyzja - podkreślił. Wojna w Ukrainie W poniedziałek trwa 33. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. 24 lutego wojska Władimira Putina wkroczyły na niepodległe terytorium Ukrainy, rozpoczynając regularną wojnę. Choć początkowo napierano z kierunków: północnego, wschodniego i południowo-wschodniego, rosyjska ofensywa została powstrzymana przez ukraińskie siły. W tym momencie najtrudniejsza sytuacja panuje na wschodzie i południowym wschodzie kraju, gdzie wojska rosyjskie dopuszczają się licznych zbrodni wojennych. Najwięcej doniesień o atakach na cywilów napływa z Mariupola. Rosjanie kontynuują również ostrzał z powietrza, również na zachodnie terytoria kraju.