"Właściciel rosyjskiej prywatnej firmy wojskowej, grupy Wagnera, Jewgienij Prigożyn, oświadczył 23 października, że siły (grupy) Wagnera dokonywały postępów o 100-200 m dziennie, co - jak twierdził - jest 'normą we współczesnych działaniach wojennych'. (Tymczasem) według ich doktryny wojskowej siły rosyjskie planują w większości warunków posuwać się o 30 km lub więcej dziennie. W lutym siły rosyjskie planowały w ciągu miesiąca przejść 1000 km przez Ukrainę. We wrześniu siły ukraińskie osiągnęły postępy na poziomie ponad 20 km dziennie" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej. Jak dodano, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy Prigożyn porzucił wszelkie pozory i przestał udawać, że nie jest związany z grupą Wagnera, i bardziej jednoznacznie wypowiadał się publicznie, czym prawdopodobnie próbuje podreperować swoją wiarygodność w napiętym rosyjskim systemie bezpieczeństwa narodowego. Wpływy Grupy Wagnera na Kremlu Jeden z czołowych krytyków Putina Michaił Chodorkowski, przemawiając przed komisją ds. zagranicznych brytyjskiego parlamentu, powiedział, że odpowiadający bezpośrednio przed Putinem liderzy tzw. grupy Wagnera mają na Kremlu taki sam wpływ, jak ministrowie spraw zagranicznych i obrony. Zdaniem Chodorkowskiego założyciel najemniczej grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn ma do Putina taki sam dostęp, jak członkowie rosyjskiego rządu. Opozycjonista dodał, że to Prigożyn odpowiadał m.in. za mianowanie Siergieja Surowikina głównodowodzącym sił rosyjskich na Ukrainie. - Oni odpowiadają za liczne zbrodnie i terroryzm - powiedział o wagnerowcach Chodorkowski, krytykując jednocześnie rządy państw zachodnich za ignorowanie "terrorystycznych praktyk" tych najemników w Afryce. Opozycjonista, cytowany przez dziennik "Guardian", zauważył, że grupa Wagnera cieszy się w Rosji rosnącą popularnością, wynikającą ze zdolności do przekonania społeczeństwa, że jej członkowie są alternatywą dla potencjalnej szerszej mobilizacji. Dodał, że licząca ok. 7 tys. najemników grupa nie przyjmie odpowiedzialności za ewentualną porażkę Rosji na Ukrainie; w jego ocenie odpowiedzialność ta spadnie przede wszystkim na ministra obrony Sergieja Szojgu, który nalegał na inwazję i przekonywał o szybkim upadku władz w Kijowie. Zdaniem Chodorkowskiego ogłoszenie przez Kreml częściowej mobilizacji doprowadziło do emigracji ok. 700 tys. osób, co przedstawia dla rosyjskiej gospodarki "prawdopodobnie silniejszy cios niż jakiekolwiek sankcje nałożone na Moskwę przez Zachód".