Spotkanie prezydenta Rosji Władimira Putina z sekretarzem generalnym ONZ Antonio Guterresem miało miejsce we wtorek. Głównym tematem dyskusji było utworzenie korytarza humanitarnego w oblężonym przez Rosjan Mariupolu, jednak jak przytacza Interfax, w rozmowie pojawił się także inny ciekawy wątek. Chodzi o Doniecką Republikę Ludową i Ługańską Republikę Ludową, których uznanie Władimir Putin zestawił z "precedensem Kosowa". - DRL i ŁRL wykorzystały precedens ustanowiony w Kosowie, a następnie Rosja udzieliła im pomocy wojskowej w pełnej zgodności z Kartą Narodów Zjednoczonych - uznał Putin, cytowany przez Interfax. To narracja, która jest przedstawiana przez Rosję od pierwszych chwil wojny, Putin "urozmaicił" jednak swój przekaz o Kosowo, którym usiłuje się usprawiedliwić w oczach opinii publicznej. Władimir Putin wykorzystuje "precedens Kosowa" - Jestem bardzo zaznajomiony z dokumentami w sprawie Kosowa. Przeczytałem wszystkie dokumenty Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości odnoszące się do tego zagadnienia. W dokumentach tych pada jasne stwierdzenie, że korzystając z prawa do samostanowienia, to czy inne terytorium nie musi ubiegać się o zgodę władz centralnych, by zadeklarować swoją suwerenność. Precedens został stworzony w Kosowie, więc DRL i ŁRL mają do tego takie samo prawo - stwierdził rosyjski przywódca. Interfax odnotowuje, że Putin zapytał wówczas sekretarza generalnego ONZ, czy zgadza się z takim rozumowaniem. Antonio Guterres nie dał się jednak zagonić w kozi róg i zaznaczył, że ONZ nie uznaje niepodległości Kosowa. Na to Putin miał stwierdzić, że Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości uznaje Kosowo. - Podobnie jak wielu naszych przeciwników z Zachodu - dodał. Kosowo a DRL i ŁRL Zaznaczmy, że opinia, o której w swoim wystąpieniu mówił Putin, to odpowiedź na wieloletni konflikt między Serbią a Kosowem. W 2008 roku Kosowo ogłosiło niepodległość, a Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości uznał, że obwieszczenie takie nie jest aktem nielegalnym, unikając jednak jednoznacznego sformułowania opinii w tej sprawie. Od tego czasu Kosowo jest uznawane przez część państw jako niezależne terytorium, a przez inne za część Serbii. Mediacje ONZ nie przyczyniły się do ostatecznego zakończenia sporu. Sytuacja z Doniecką Republiką Ludową i Ługańską Republiką Ludową wygląda inaczej. Gdy władze rosyjskie zajęły Krym (2014 rok), w Doniecku i Ługańsku na wschodzie Ukrainy zaczęły funkcjonować grupy separatystyczne, które uciskały miejscową ludność, chcąc rozszerzyć rosyjską strefę wpływów. DRL i ŁRL powołały swoje władze i wykorzystując przychylną im część rosyjskojęzycznej ludności, wprowadziły na tym terytorium własne zasady. 21 lutego Rosja uznała niepodległość republik i pod pretekstem niesienia im pomocy wkroczyła na terytorium całej Ukrainy, wywołując wojnę. Wojskowe działania Rosjan rozlały się wówczas na cały kraj. Dopiero po fiasku w jego północnej części - obwodzie kijowskim - Rosjanie wycofali się na wschód i południowy wschód Ukrainy, gdzie do tej pory toczą zajadłe walki. W środę mija 63. dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę.