Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył w poniedziałek, że Ukraina to "nieodłączna część" historii Rosji i jej przestrzeni kulturowej. Ukraińców określił jako związanych z Rosjanami więzami pokrewieństwa; nazwał ich "towarzyszami" i "bliskimi ludźmi". Putin mówił o tym w orędziu, w którym poinformował o uznaniu niepodległości powołanych przez separatystów w Donbasie "republik ludowych" - Donieckiej i Ługańskiej. Znaczną część orędzia poświęcił kwestiom historycznym. Putin: Uważam za konieczne uznanie niepodległości Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej Prezydent Rosji mówił, że Ukraina mogłaby, dzięki spadkowi z czasów ZSRR, pozyskać broń jądrową. Wówczas - dodał - zmieni się zasadniczo sytuacja w Europie i sytuacja dla Rosji. Nie możemy na to nie reagować - dodał. Wstąpienie Ukrainy do NATO byłoby - zdaniem Putina - bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa Rosji. - Uważam za konieczne uznanie niepodległości Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej - oświadczył. Putin mówił też, że Majdan - czyli odsunięcie Wiktora Janukowycza od władzy w 2014 roku na Ukrainie - nie przybliżył tego kraju do demokracji. Przekonywał, że po odsunięciu Janukowycza od władzy - co nazwał "zamachem stanu" - na Ukrainie doszło do "pogromów", "przemocy" i prześladowań, a siedem lat po tych wydarzeniach Ukraina jest "podzielona". Putin: Wspólne ćwiczenia wojskowe NATO i Ukrainy są wymierzone przeciwko Rosji - Regularne wspólne ćwiczenia wojskowe NATO i Ukrainy są wymierzone przeciwko Rosji - mówił Putin. Misje szkoleniowe krajów NATO działające na Ukrainie określił jako "w istocie bazy" Sojuszu Północnoatlantyckiego. "Zachodnia broń w ostatnich miesiącach płynie do Ukrainy nieprzerwanie", a dowodzenie ukraińskich sił zbrojnych może być realizowane ze sztabów NATO - przekonywał. Prezydent Rosji mówił, że jego kraj otrzymał obietnicę, że NATO nie będzie rozszerzane na Wschód, ale obietnica ta nie została dotrzymana. Putin oznajmił, że doszło do pięciu fal rozszerzenia NATO i dodał: "po prostu nas oszukano". Oskarżył też Zachód, że ignorował obawy Rosji o jej bezpieczeństwo i ostrzegł, że jeśli Zachód nadal będzie tak robić, Moskwa się z tym nie zgodzi. Rosja- Ukraina. Putin wspomina w orędziu o Polsce Wyrzutnie tarczy antyrakietowej USA w Polsce mogą być użyte do pocisków ofensywnych - mówił Putin. W wystąpieniu, w czasie którego Putin przekonywał, że Zachód i NATO traktują Rosję jako wroga i stanowią dla niej rosnące zagrożenie, prezydent Rosji oświadczył także, że "kraje Europy Wschodniej przyniosły do NATO swoje kompleksy dotyczące 'rosyjskiego zagrożenia'". Rada Bezpieczeństwa Rosji W poniedziałek odbyła się Rada Bezpieczeństwa Rosji. Jej celem - jak zapowiadał Putin- było określenie dalszych kroków ws. Donbasu. Wspomniał w tym kontekście o apelu przywódców "republik ludowych" do Rosji z prośbą o uznanie ich suwerenności i o analogicznym apelu rosyjskiego parlamentu. Na naradzie wypowiadali się przedstawiciele władz, którzy zasiadają w Radzie Bezpieczeństwa, w tym premier Michaił Miszustin, szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow, szefowie resortów siłowych i obu izb parlamentu Rosji. Wszyscy opowiedzieli się za uznaniem niepodległości Donbasu. Ławrow mówił na naradzie również o postępie rozmów z Zachodem na temat żądań Rosji w sferze bezpieczeństwa, w tym żądania nierozszerzania NATO. Wiceszef administracji Putina, Dmitrij Kozak, który na Kremlu koordynuje politykę wobec Ukrainy mówił o uregulowaniu w Donbasie na podstawie porozumień mińskich. Kozak oświadczył m.in., że Ukraina i Zachód chcą zamrozić konflikt na wschodzie Ukrainy. Jest jasne, iż Donbas "nie jest potrzebny" Ukrainie ani Zachodowi; postęp procesu uregulowania jest najniższy od 2015 roku - ocenił przedstawiciel Kremla. Pretekst do wojny? Kto chce niepodległości Donbasu? Za uznaniem niepodległości Donbasu zdecydowanie opowiedziała się szefowa Rady Federacji (wyższej izby parlamentu Rosji) Walentina Matwijenko, a także były premier Dmitrij Miedwiediew. Oświadczył on, że jeśli sytuacja będzie się rozwijać tak, jak obecnie, to "jedynym wyjściem" jest uznanie niepodległości Donbasu; wyraził przy tym przekonanie, że sytuacja się nie poprawi. Miedwiediew oświadczył, że po takiej decyzji presja na Rosję będzie ogromna, ale potem Zachód "zmęczy się" i sam poprosi Rosję o powrót do rozmów; według jego słów tak samo było w 2008 roku. Przypomniał, że jako prezydent Rosji w 2008 roku uznał niepodległość dwóch separatystycznych republik na terenie Gruzji: Abchazji i Osetii Północnej. - Teraz wiemy, co się będzie działo. Znamy wszystkie problemy i trudności, wszystkie te propozycje sankcji (...). Rozumiemy, że presja będzie ogromna ,ale zdajemy sobie sprawę z tego, jak przeciwstawiać się tej presji - powiedział Miedwiediew. Rosja-Ukraina. Rosja uzna niepodległość Donbasu? Premier Michaił Miszustin przyznał, że rząd Rosji od wielu miesięcy "prowadzi przygotowania do możliwej reakcji" na uznanie niepodległości Donbasu. Rząd - dodał - analizuje "wszystkie ryzyka, jakie Rosja może napotkać w przypadku podjęcia takiej decyzji". Wszystkie te ryzyka, wśród nich np. ograniczenia importu zaawansowanych technologii, są już rozważone - relacjonował. Przyznał, że sytuacja będzie się pogarszać, ale też zapewnił, że rząd zrobi wszystko, co możliwe, by zapewnić rozwój gospodarczy kraju. Miszustin powiedział przy tym, że uważa za konieczne, by stanowisko Rosji przedstawić Stanom Zjednoczonym, a jeśli nie będzie postępu, uznać niepodległość "republik ludowych". Również szef Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Siergiej Naryszkin powiedział, że popiera propozycję o uznaniu niepodległości Donbasu, choć wspomniał o "ostatniej szansie" w postaci rozmów ze Stanami Zjednoczonymi. Krótko przed transmitowaną przez telewizję państwową naradą Rady Bezpieczeństwa media rosyjskie podały, że przywódcy prorosyjskich separatystów: Denys Puszylin i Leonid Pasicznyk, zwrócili się do Putina z prośbą o uznanie niepodległości obu tzw. republik ludowych - donieckiej i ługańskiej. Poprosili oni także o rozpatrzenie możliwości zawarcia przez Rosję z oboma regionami umowy o współpracy, m.in. w sferze obrony.