"The Washington Post" przyjrzał się rosyjskiej propagandzie. W artykule "W zwierciadle Putina" opisuje liczne przykłady kłamstw, którymi zasypywani są mieszkańcy Rosji. To druga, równie ważna jak ta w Ukrainie wojna, którą w swoim własnym kraju toczy Putin - podsumowuje gazeta. Dziennikarz "The Washington Post" Anthony Faiola szczegółowo opisuje, jak Rosjanie są informowani o wojnie, którą Władimir Putin wszczął w Ukrainie. Obraz rosyjskiej propagandy jest szokujący. Przykładowo - "Komsomolskaja prawda" - rosyjska gazeta sprzyjająca Kremlowi - opisała w weekend wzruszającą historię starszego, niepełnosprawnego mężczyzny ze wschodu Ukrainy. Mężczyzna przedstawiony jako Wasilewicz, miał ze łzami radości witać rosyjskich żołnierzy, którzy przybyli do Ukrainy. "Choć Wasilewicz doznał dwóch udarów i jest osobą niepełnosprawną, nie powstrzymało to nacjonalistycznych ukraińskich bestii przed uderzaniem w niego" - opisuje gazeta, tworząc dla swoich czytelników alternatywną rzeczywistość. Wasilewicz miał również podzielić się z gazetą "prawdą", jakoby w 2014 roku na wschodzie Ukrainy doszło do tajnego głosowania, w którym ludność opowiedziała się za odłączeniem regionu od Ukrainy. Ponad 2000 kart do głosowania miało nawet zostać zakopanych w ogrodzie wspomnianego bohatera artykułu. "Łatwiej jest oddychać po przybyciu rosyjskich wyzwolicieli" - miał powiedzieć mężczyzna cytowany przez gazetę. Wojna w Ukrainie. Do Rosjan dostaje się niemal sama propaganda "Izwiestija" przekonuje z kolei, że to nie Rosja utrudnia powstanie korytarza humanitarnego dla cywilów, a "ukraińscy nacjonaliści sami zabijają uciekających ludzi". Pożar w elektrowni atomowej w Zaporożu spowodowany rosyjskim ostrzałem? Dla rosyjskiej państwowej Rossiji pożar wywołali "lekkomyślni ukraińscy dywersanci". W taki sposób, podsumowuje "The Washington Post", Rosjanom sączy się do ucha nieprawdziwe informacje. Choć wojna w Ukrainie została wywołana przez Władimira Putina, a jego żołnierze dopuszczają się na miejscu zbrodni wojennych - zabijając cywilów i bombardując budynki mieszkalne - Rosjanom tłumaczy się, że "działania zbrojne" są konieczne i jest to odpowiedź na ukraińską agresję. Swoją informacyjną wojnę w Rosji Putin prowadzi od lat - podsumowuje gazeta. W analizie sporządzonej przez "The New Yorker" czytamy, że większość Rosjan czerpie wiedzę o świecie z oficjalnych mediów Kremla, w tym przede wszystkim z rządowej telewizji. W tej przedstawiana jest natomiast wyłącznie narracja Kremla. Wiadomości mają charakter czysto orwellowski. W momencie wojny w Ukrainie widać to jeszcze dosadniej - czytamy. Sukces rosyjskiej propagandy Poszukiwanie prawdy jest z kolei coraz trudniejsze. Spora część Rosjan nie ma dostępu do internetu, a jeśli taki dostęp ma, cenzura państwowa blokuje wiele zagranicznych i rodzimych stron, z których można dowiedzieć się, co naprawdę się dzieje. Ostatnie zaostrzenie prawa, zakładające m.in. 15 lat więzienia za krytykowanie wojska i nazywanie wojny w Ukrainie "wojną" tylko uwydatnia problem. "The Washington Post" wskazuje również, że indoktrynacja zaczyna się już od najmłodszych. Rosyjscy rodzice mieli w ostatnich dniach otrzymać powiadomienia ze szkół, w których alarmowano, by blokowali dzieciom dostęp do "stron kuszących ich do okazywania nastrojów antyrządowych". W szkołach prowadzone są z kolei specjalne lekcje, które mają "objaśnić" uczniom, co dzieje się w Ukrainie. Anton Shirikov, badacz dezinformacji z uniwersytetu w USA, komentuje w rozmowie z "The Washington Post", że przyczyn tak silnej indoktrynacji w Rosji jest kilka. Pierwsza to niekwestionowana skuteczność jej autorów. Kolejne osadzają się na braku dostępu do rzetelnych informacji, a także przyjęciu obojętnej postawy wobec otaczającej Rosjan rzeczywistości. - Nawet w wielkomiejskich ośrodkach, gdzie mieszka wielu wykształconych, jeżdżących po świecie i młodych ludzi nie widać pełnej świadomości społecznej - podsumowuje gorzko ekspert. - To, co dziś Rosjanie widzą w telewizji, to informacje, jak ukraińskie siły dobrowolnie opuszczają pola bitwy, a siły rosyjskie "wyzwalają" miasta. Informacje są bardzo ściśle kontrolowane - dodaje.