O przyszłych negocjacjach pomiędzy Donaldem Trumpem i Władimirem Putinem dziennikarze Agencji Reutersa informują na podstawie kilku źródeł bliskich władz na Kremlu. Zdaniem urzędników prezydent Rosji jest gotowy do rozmów i może finalnie zgodzić się na zamrożenie konfliktu. Nie oznacza to jednak, że kremlowski dyktator z automatu przyjmie warunki przedstawiane przez Waszyngton. Jak przekonują anonimowi urzędnicy, niemal pewnym jest, że kością niezgody będą kwestie terytorialne. Wojna w Ukrainie. Rozejm rozbije się o terytorium? Władimir Putin będzie starał się doprowadzić do uznania czterech obwodów: donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego za terytoria podległe Federacji Rosyjskiej. Obecnie wojska rosyjskie okupują około 70 procent tego terytorium. Do pełnej kontroli brakuje 26 tysięcy kilometrów kwadratowych. Co więcej, problemem Władimira Putina jest obecność ukraińskiej armii w regionie obwodu kurskiego. W negocjacjach, zdaniem źródeł Reutersa, może przeszkodzić także decyzja wydana przez Joe Bidena ws. wykorzystywania amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu ATACMS do ataków w głębi Rosji. Według urzędników tzw. "twardogłowi chcą więcej Ukrainy i ostrej odpowiedzi ze strony rosyjskiej armii". Mowa o części elity politycznej, która nastawiona jest prowojennie i przekonana jest, że konfrontacja z NATO byłby zwycięska dla Federacji Rosyjskiej. O takiej postawie świadczyć mogą między innymi słowa rzecznika prezydenta Rosji Dmitrija Pieskowa. - Putin powiedział już, żę zamrożenie konfliktu w ogóle nie zadziała. Zezwolenie na użycie rakiet jest bardzo niebezpieczną eskalacją ze strony Stanów Zjednoczonych - mówił w rozmowie z Agencją Reutera. Ukraina. Co dalej z przystąpieniem do NATO? W sprawie rozmów pokojowych niepewna jest także postawa Ukrainy. Wołodymyr Zełenski niezmiennie przekonuje, że zawieszenie broni może nastąpić wyłącznie w przypadku wycofania się rosyjskich wojsk ze wszystkich terytoriów okupowanych, w tym regionów, które Rosja przyjęła w skład państwa federacyjnego. Trudna pozostaje także kwestia politycznej i militarnej przyszłości Ukrainy. Kijów nie zamierza rezygnować z objętego kursu, który doprowadzić ma do przystąpienia do Unii Europejskiej i NATO. Zdaniem źródeł Reutera, trudno sobie wyobrazić by rosyjski prezydent zgodził się na taki krok Kijowa, szczególnie patrząc na żądania, które stawiane były Stanom Zjednoczonym w grudniu 2021 roku. - Moim zdaniem bardzo trudno będzie osiągnąć porozumienie, ponieważ stanowiska obu stron są bardzo od siebie odległe - przekonuje Dimitri Simes, rosyjski ekspert ds. amerykańskich. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!