Prezydent Zełenski z pewnością znalazł właściwy klucz do serc i dusz Polaków. Podczas kilku przemówień, jakie wygłosił w trakcie swojej wizyty w Warszawie, wielokrotnie dziękował Polakom za pomoc udzieloną Ukrainie, doceniał naszą rolę we wsparciu Ukrainy i podkreślał łączące oba kraje bliskie relacje, które w kolejnych miesiącach i latach mają się tylko zacieśniać. Wisienką na torcie było zaś zwrócenie się do Polaków słowami polskiego hymnu: "Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy". Gdyby pobyt ukraińskiego przywódcy w Polsce określić przy pomocy trzech tylko haseł, byłyby to: normalność, przyszłość i współpraca. Po pierwsze: normalność Przyjazd Zełenskiego do Warszawy to jego pierwsza oficjalna wizyta zagraniczna od momentu wybuchu wojny w Ukrainie 24 lutego ubiegłego roku. Od tego czasu widywaliśmy go na forum międzynarodowym zazwyczaj na ekranie telewizora albo komputera, przemawiającego zdalnie do rozmaitych zgromadzeń. Były też dwie wizyty robocze - w Waszyngtonie i Paryżu - ale oficjalnej delegacji, do tego w towarzystwie małżonki, brakowało. Dlatego wizyta w Polsce nawet na tym najbardziej oczywistym poziomie jest manifestacją powrotu do normalności. Tego, że Ukraina, mimo wciąż trwającej w Ukrainie wojny, radzi sobie dobrze, nie boi się planować, nie boi się myśleć o przyszłości. To także przekaz zaadresowany wprost do Władimira Putina: nie boję się, prowadzę normalną politykę, nie jesteś w stanie ani mnie, ani mojego kraju złamać czy zastraszyć. Bardzo ważne jest przy tym, że ta pierwsza oficjalna delegacja - z racji bycia pierwszą zawsze niezwykle symboliczna i o dużym ciężarze gatunkowym - jest właśnie do Polski. To Polska po 24 lutego 2022 roku była i jest największym adwokatem ukraińskich interesów na Zachodzie i we wszelkich organizacjach międzynarodowych. To Polska przyjęła do siebie najwięcej uciekających przed wojną ukraińskich uchodźców. Wreszcie to Polska jest w awangardzie pomocy militarnej dla Ukrainy, ustępując miejsca jedynie Stanom Zjednoczonym i Wielkiej Brytanii. Przyjazd Zełenskiego w pierwszej kolejności właśnie do Polski jest jasnym sygnałem, że Kijów to widzi, docenia i szanuje. To zapewnienie, że Ukrainie niezwykle zależy na podtrzymaniu przeżywających największy rozkwit od dekad relacji obu państw - Jestem wdzięczny każdemu Polakowi za to braterstwo. Chylę przed tobą czoła, Polsko - powiedział podczas swojego wystąpienia na Placu Zamkowym Zełenski. Po drugie: przyszłość Zarówno Zełenski, jak i Andrzej Duda bardzo wiele miejsca we wzajemnych relacjach poświęcili przyszłości obu krajów i obu narodów. Ważne i potrzebne były słowa polskiego prezydenta, że nie ma mowy o zakończeniu wojny w Ukranie i "pokoju" ponad głową Ukrainy, bo to Ukraina jest jedynym depozytariuszem swojej suwerenności i integralności terytorialnej. Również ważne, a być może jeszcze ważniejsze było podkreślenie przez polskiego prezydenta, że miejsce Ukrainy jest w NATO i Unii Europejskiej. Obaj liderzy podczas kolejnych przemówień wiele mówili jednak też o tym, jak mają wyglądać relacje obu państw w przyszłości. Oczywistym warunkiem jest tutaj doprowadzenie do ukraińskiego zwycięstwa nad Rosją i przyjęcia Ukrainy w poczet państw Zachodu. Co dalej? Mniej lub bardziej sformalizowany sojusz polsko-ukraiński. Taki wniosek można było wysnuć z wypowiedzi obu przywódców. Sojusz, który ma Polsce i Ukrainie zapewnić bezpieczeństwo i dobrobyt, bo - jak twierdzili Duda i Zełenski - oba kraje razem są znacznie silniejsze niż osobno. Dobitnie dał temu wyraz Zełenski, gdy zacytował słowa Jerzego Giedroycia: "Nie ma niepodległej Polski bez niepodległej Ukrainy". - Tego się nauczyliśmy. Rosja nie wygra z Europą, kiedy Ukrainiec i Polak stoją ramię w ramię - podkreślił ukraiński prezydent. Po trzecie: współpraca Naturalnym i oczywistym rozwinięciem tego polsko-ukraińskiego sojuszu ma być daleko posunięta współpraca obu państw. Ze słów prezydentów Dudy i Zełenskiego wynika, że ma ona dotyczyć niemal każdej możliwej dziedziny - od polityki, przez gospodarkę, na historii skończywszy. Jak podkreślił Zełenski, udana dwustronna współpraca i zapewnienie dobrobytu obu państwom jest dzisiaj wartością najważniejszą i nie ma problemu ani przeszkody, które mogłyby to storpedować (tu ukraiński lider wskazał m.in. na trudną historię obu narodów). - Nie ma między nami kwestii, której nie rozwiązalibyśmy na drodze do naszego zwycięstwa - zapewnił prezydent Ukrainy. Poza wzniosłymi słowami nie zabrakło też jednak konkretów, na których każdej stronie zależało. Zełenski wyjeżdża z Warszawy z listem intencyjnym dotyczącym zakupu sprzętu wojskowego (wozów bojowych Rosomak, systemów Rak oraz zestawów przeciwlotniczych Piorun) i gwarancjami dalszych dostaw broni, co jest szczególnie ważne w kontekście planowanej ukraińskiej kontrofensywy. Z kolei Polska doprowadziła do podpisania memorandum w sprawie odbudowy Ukrainy, w którym to projekcie polskie firmy i polski biznes - jak zapewnił Zełenski - mają mieć szczególnie uprzywilejowane miejsce. Problem z ukraińskim zbożem Zełenski oraz premier Mateusz Morawiecki rozmawiali też o kwestiach trudnych i problematycznych w relacjach obu państw - trafiającym do polski ukraińskim zbożu, z którego powodu stanowisko stracił minister rolnictwa Henryk Kowalczyk (Interia informowała o tym jako pierwsza), oraz trudnej wspólnej historii, która wciąż wymaga skutecznego przepracowania. Szczegółów tych ustaleń politycy jednak nie przekazali. - Zaproponowaliśmy sobie nawzajem pewne rozwiązania, które szybko muszą być wdrożone, ponieważ jest dzisiaj też ewidentne, że te problemy sprawiają nam dzisiaj bardzo potężny ból głowy - ocenił kwestię ukraińskiego zboża polski premier. - Uważam, że w najbliższych dniach-tygodniach już będzie ostateczne rozwiązanie wszelkich spraw - wtórował mu Zełenski. Ukraiński polityk zaznaczył przy tej okazji, że "nie mogą powstawać problemy, nie może być trudności między tak bliskimi partnerami, faktycznymi przyjaciółmi jak Polska i Ukraina". O kwestii trudnej wspólnej historii Morawiecki powiedział natomiast: - Dziś jest szansa na to, aby tę historię pisać na nowo i oprzeć ją na prawdzie. O tym również rozmawialiśmy z panem prezydentem Zełenskim, dzisiaj tutaj u mnie w Kancelarii. O tragicznych mordach na Wołyniu i o tym, w jaki sposób powinniśmy dochodzić prawdy, otrzymać zgodę na ekshumację. Bardzo mocno o to zabiegamy. Zwłaszcza po tych słowa wiele osób oczekiwało od ukraińskiego prezydenta jakiejś jednoznacznej deklaracji albo gestu podczas przemówienia na Placu Zamkowym. Takowych jednak nie było.