Wiktor Medwedczuk po rozpoczęciu przez Rosję inwazji został oskarżony o zdradę stanu. Po rosyjskiej klęsce pod Kijowem podjął próbę ucieczki do Rosji. W pierwszej połowie kwietnia został załapany przez Ukraińską Służbę Bezpieczeństwa. Odzyskał wolność we wrześniu, w ramach wymiany za 215 jeńców, głównie bohaterów z Azowstalu. Medwedczuk, który od lat uważany był w Ukrainie za lobbystę polityki Moskwy, ma zażyłe relacje z Władimirem Putinem, który jest ojcem chrzestnym jego dziecka. Na początku tego roku prezydent Wołodymyr Zełenski pozbawił Medwedczuka ukraińskiego obywatelstwa. Ukraiński zdrajca opublikował artykuł w rosyjskiej prokremlowskiej gazecie "Izwiestia". Były lider zdelegalizowanej na Ukrainie partii Platforma Opozycyjna - Za Życiem oskarża w nim Zachód i władze ukraińskie o rozpętanie wojny w Ukrainie i w rzeczywistości opowiada się po stronie Rosji w konflikcie. Jednocześnie swoje stanowisko nazywa "walką o pokój i dialog obywatelski". Wiktor Medwedczuk: W Ukrainie od 1991 r. istniały dwa kraje Lwią część artykułu poświęcono historycznej wycieczce, w której Medwedczuk powtarza główne tezy Kremla o zimnej wojnie oraz że Zachód rzekomo nie brał pod uwagę interesów Rosji, a "większość polityków amerykańskich i europejskich nie chce żadnego pokoju w Ukrainie". Według Medwedczuka po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości istniały tam dwa kraje - antyrosyjski i Ukraina jako druga Rosja. "Jeden nie myślał o sobie bez Rosji, drugi nie myśli o sobie z Rosją" - wskazał. Jednocześnie, zdaniem Medwedczuka, podział ten jest sztuczny i tak naprawdę Ukraina "jest związana kulturowo i mentalnie z Rosją", a także jest jej bliższa niż Anglia Szkocji. Jednak według Medwedczuka niektóre siły zachodnie wpłynęły na umysły Ukraińców, nastawiając ich przeciwko Rosjanom "pod pozorem demokratycznych reform". Prorosyjski polityk ostrzega przed wojną nuklearną Medwedczuk usprawiedliwił rosyjską inwazję na Ukrainę, argumentując, że "Rosja stoi przed koniecznością nie tylko ochrony swoich interesów ekonomicznych, ale także międzynarodowego honoru i godności", a także wyraził opinię, że dalsze poparcie Zachodu dla Kijowa może doprowadzić do wojny nuklearnej. Jednocześnie Medwedczuk wspomina o samych działaniach wojennych tylko pośrednio, nie pisze o aneksji terytoriów i śmierci wielu cywilów, nie potępiając w żaden sposób działań Moskwy.