Mężczyzna zaciągnął się na wojnę jako więzień kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. W marcu najemnik skorzystał z przepustki i zjawił się w swojej rodzinnej wsi Nowy Burec w obwodzie kirowskim w europejskiej części Rosji. Rosjanin przyznał się do zabójstwa 29 marca, osiem dni po powrocie najemnika, w pobliskim mieście Wiatskie Polany znaleziono ciało emerytki. Kobieta została pobita, a następnie zamordowana, prawdopodobnie przy użyciu noża. Rossomachin przyznał się do winy - powiadomiła Meduza za lokalnymi mediami, a także niezależnymi portalami i kanałami na Telegramie. 27 marca miejska telewizja z Wiatskich Polan wyemitowała reportaż, w którym mieszkańcy Nowego Burca przyznawali, że "cała wieś żyje w strachu" z powodu zachowania Rossomachina. Mężczyzna, najczęściej w stanie upojenia alkoholowego, miał chodzić po ulicach rodzinnej miejscowości, wymachując siekierą i widłami, a także wykrzykując, że "zarżnie całą swoją rodzinę". W reportażu zaprezentowano również nagranie z kamery przemysłowej, ukazujące najemnika rozbijającego toporem szyby samochodów - czytamy na łamach Meduzy. Zatrzymany z siekierą i nożem w rękach Przedstawiciele lokalnej policji aresztowali Rossomachina 22 marca. Pijany mężczyzna, który został zatrzymany w miejscu publicznym z siekierą i nożem w rękach, usłyszał zarzut "drobnego chuligaństwa". Funkcjonariusze mieli uspokajać mieszkańców Nowego Burca, że najemnik szybko wróci na front w Ukrainie. Jednocześnie przyznawali, że jego zachowania "można było się spodziewać" - poinformowały opozycyjne rosyjskie media. Grupa Wagnera to prywatna firma wojskowa założona przez związanego z Kremlem biznesmena Jewgienija Prigożyna. Podczas wojny w Ukrainie wagnerowcy dali się poznać z okrucieństwa nie tylko wobec Ukraińców, lecz również w stosunku do żołnierzy rosyjskich, których rekrutowali m.in. w koloniach karnych. Najemnicy z Grupy Wagnera stanowili dotąd jeden z najważniejszych komponentów armii agresora, działając na szczególnie trudnych odcinkach frontu, m.in. w Bachmucie w obwodzie donieckim. Jak szacują ukraińskie władze cywilne i wojskowe oraz zachodni analitycy, w ostatnich miesiącach tylko w okolice Bachmutu mogło trafić kilkadziesiąt tysięcy mężczyzn zwerbowanych w rosyjskich więzieniach.