Brytyjskie sankcje to odpowiedź na uznanie przez Rosję separatystycznych regionów Ukrainy - Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej oraz wprowadzenie tam przez Rosję wojsk. Z dokumentów opublikowanych na rządowych stronach wynika, że sankcjami zostały objęte: Bank Rossiya, Black Sea Bank for Development and Reconstruction, Joint Stock Company Genbank, IS Bank oraz PJSC Promsvyazbank. Sankcje nałożono też na trzy osoby fizyczne: Giennadija Timczenkę, Igora Rotenberga i Borisa Rotenberga. Brytyjskie sankcje. Zamrożenie wszelkich aktywów Sankcje oznaczają zamrożenie wszelkich aktywów posiadanych w Wielkiej Brytanii przez te banki i osoby, zakaz podróżowania przez wskazane osoby do Wielkiej Brytanii oraz zakaz dokonywania jakichkolwiek interesów z nimi przez wszystkie osoby i firmy w Wielkiej Brytanii. W czasie dyskusji po wystąpieniu premiera wielu posłów, w tym lider opozycji Keir Starmer, podnosiło, że rząd powinien już teraz wprowadzić jeszcze szersze sankcje. Boris Johnson jeszcze przed podaniem szczegółów wyjaśniał we wtorek rano, że będzie to "pierwsza fala" środków, ponieważ - jak mówił - "czeka nas więcej rosyjskich irracjonalnych zachowań". Zapowiedział, że wśród nich znajdą się sankcje "w samą Rosję, wymierzone w rosyjskie interesy gospodarcze tak mocno, jak to tylko możliwe" i uderzające w "interesy gospodarcze, które wspierały rosyjską machinę wojenną". Sankcje na Rosję. "Bardzo mocno uderzą" Szef rządu zasugerował również, że dalsze środki mogą zostać nałożone w przypadku inwazji na pełną skalę. - One bardzo mocno uderzą w Rosję, a w przypadku inwazji zrobimy o wiele więcej. Nie miejcie wątpliwości, że jeśli rosyjskim firmom uniemożliwi się pozyskiwanie kapitału na brytyjskich rynkach finansowych, jeśli zdejmiemy fasadę z rosyjskiej własności firm, nieruchomości, to zacznie to boleć - wskazał. Brytyjski premier wyraził opinię, że inwazja Rosji na Ukrainę na pełną skalę jest coraz bardziej prawdopodobna. - Obawiam się, że wszystko wskazuje na to, że prezydent Putin jest rzeczywiście skłonny do inwazji na Ukrainę na pełną skalę, do opanowania, podporządkowania sobie niezależnego, suwerennego kraju europejskiego i myślę, że - powiedzmy to sobie jasno - będzie to absolutnie katastrofalne w skutkach - oświadczył Johnson. Zapowiedział, że jeśli tak się stanie Wielka Brytania zrobi wszystko, by zakończyło się to fiaskiem. Brytyjski premier wyraził jednak nadzieję, że nadal istnieje dyplomatyczna droga wyjścia z kryzysu. "Będą oczywiście naciski na kontynuowanie rozmów. To właściwe, ponieważ dopóki trwa dyskusja, oczywiście należy ją prowadzić. Wielka Brytania będzie aktywnie zaangażowana w dyplomację na wszystkich szczeblach, aby spróbować znaleźć drogę naprzód, inną niż poprzez przemoc, którą zdaje się proponować prezydent Putin" - podkreślił Johnson.