Podczas swojego środowego przemówienia Władimir Putin nazwał prozachodnich Rosjan "zdrajcami narodu" i wezwał do "samooczyszczenia" społeczeństwa, pisze Jan-Heiner Tueck w artykule na portalu internetowym Kościoła katolickiego Austrii katholisch.at. Zdaniem wiedeńskiego teologa, Putin przede wszystkim "złamał tabu", mówiąc o "ostatecznym rozwiązaniu" w odniesieniu do wojny w Ukrainie. Był to termin użyty przez narodowych socjalistów w 1942 roku do określenia ich decyzji o eksterminacji europejskich Żydów. "Milczenie rosyjskiego Kościoła woła o pomstę do nieba" Rosyjski prezydent chciał podkreślić, że w razie potrzeby rozwiąże "kwestię ukraińską" za pomocą wszelkich dostępnych mu środków, pisze Tueck i pyta: "Czy pojawia się tu również groźba użycia broni jądrowej w razie interwencji Zachodu"? Według teologa, argumentacja Putina zawiera sprzeczność. Pozoruje on, że chce "zdenazyfikować" Ukrainę, a jednocześnie używa nazistowskiego słownictwa, które cementuje schematy przyjaciel-wróg i stosuje "retorykę poniżania". Zamiar "denazyfikacji" jest absurdalny również dlatego, że Ukrainą "rządzi prezydent żydowskiego pochodzenia, który stracił przodków w obozach nazistowskich" - wskazuje Jan-Heiner Tueck. Jednocześnie potwierdza, że z pewnością w Ukrainie istniały siły nacjonalistyczne. Miały one jednak "niezwykle małe wpływy", które w żaden sposób nie mogły uzasadniać tak masowej eskalacji ze strony Rosji. Zdaniem Tuecka, również Kościół "powinien głośno sprzeciwiać się eskalacji języka politycznego Putina, ideologicznemu konformizmowi i rozróżnianiu między przyjacielem a wrogiem". Patriarchat Moskiewski jednak uporczywie milczy - "a to milczenie woła o pomstę do nieba"- czytamy. KNA/jar/Redakcja Polska Deutsche Welle