Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk zapewniła, że ewakuacja, choć trudna, jest możliwa i należy się na nią zdecydować, bo siły rosyjskie wykorzystują mieszkańców jako żywe tarcze. Wicepremier zapowiada "ostre walki" - Ewakuacja jest i ludzie o tym wiedzą. (...) System komunikacji bardzo dobrze działa. (...) Nie będę teraz o tym publicznie mówić, bo chodzi o bezpieczeństwo ludzi - powiedziała Wereszczuk, dodając, że w ewakuacji pomagają wolontariusze i władze Ukrainy. Wicepremier zaapelowała, żeby wyjeżdżać samemu i wywozić swoich krewnych trzeba wszelkimi możliwymi sposobami. - Nasza artyleria musi działać, bo wyzwolenie spod okupacji obejmuje zastosowanie siły - wyjaśniła, zapowiadając "ostre walki". Wereszczuk powiedziała też, że Rosjanie masowo palą ciała swoich zmarłych żołnierzy na okupowanych terenach Ukrainy, aby móc uznać ich za zaginionych i uniknąć płacenia odszkodowań. Trudna sytuacja na południu Ukrainy Iwan Fedorow, mer Melitopola w obwodzie zaporoskim, stwierdził, że w jego mieście siły rosyjskie rozmieszczają ciężką broń na osiedlach mieszkaniowych. Fedorow ocenił, że sytuacja w Melitopolu jest bardzo trudna - miasto jest "w pełni blokowane", a ludzie nie są wypuszczani z miasta "po kilka godzin". Natomiast szef władz obwodu chersońskiego Hennadij Łahuta poinformował 20 czerwca, że na zajętych przez wroga obszarach w tej części Ukrainy pozostało około 450-500 tys. osób.