Instytut Studiów nad Wojną podkreślił, że ataki powietrzne na Charków trwają od kilku tygodni i były stopniowo intensyfikowane. Celem tych działań jest osłabienie obrony i zmuszenie mieszkańców do opuszczenia miasta. W swojej najnowszej analizie ISW przekazało, co należałoby zrobić, by powstrzymać kolejne rosyjskie naloty na metropolię i jej okolice. Ukraina-Rosja. Naloty na Charków. ISW o tym, co rozwiązałoby problem Amerykański think tank twierdzi, że ukraińska armia może ograniczyć ataki z nieba, ale do tego potrzebuje zgody zachodnich sojuszników na użycie ich systemów obrony powietrznej w przestrzeni Rosji. Według analityków Kreml wykorzystuje swoją przewagę powietrzną do terroryzowania obwodu charkowskiego, ponieważ ma świadomość, że państwa zachodnie zabraniają uderzania w cele na terytorium Rosji przy pomocy przekazanych baterii. "Wystarczające pokrycie nieba systemami obrony powietrznej w obwodzie charkowskim umożliwiłoby Siłom Zbrojnym Ukrainy powstrzymanie rosyjskich samolotów. Będzie to jednak możliwe tylko wtedy, gdy zachodni partnerzy pozwolą Kijowowi na wykorzystanie swoich systemów do przechwytywania samolotów wroga w rosyjskiej przestrzeni powietrznej" - stwierdzili eksperci. Charków pod rosyjskim ostrzałem. Nieustanny alarm powietrzny W czwartek drugie pod względem ludności miasto Ukrainy było pod stałym ostrzałem rosyjskich sił powietrznych oraz wrogich rakiet i dronów. Zarówno władze obwodu charkowskiego, jak i mer miasta, przez cały dzień informowały o kolejnych nalotach, trafieniach, eksplozjach i pożarach. Alarm powietrzny nad stolicą regionu obowiązywał nieprzerwanie przez ponad 16 godzin do niemal 1 w nocy z czwartku na piątek. Mieszkańcy nie mieli jednak czasu na wytchnienie, ponieważ po chwili ponownie włączono go na niespełna 30 minut, a następnie po raz kolejny krótko po 3 w nocy - ten obowiązuje już od ponad niemal pięciu godziny. Ostatnie meldunki ze strat w mieście podsumowaliśmy tutaj. Rosja prowadzi ofensywę. Wicepremier Ukrainy: Mieszkańcy mnie zadziwili O tym, jak trudna jest sytuacja w Charkowie i okolicach, mówiła w rozmowie z PAP wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk. W jej ocenie choć samo miasto nie jest póki co zagrożone działaniami zbrojnymi, to Rosjanie dążą tymi nalotami do wywołania paniki wśród ludności. - Mieszkańcy mnie zadziwili. Charków jest zadbany, czysty, ludzie są skoncentrowani i każdy rozumie, jakie zadania przed nim stoją. Władze miejskie, obwodowe i wojskowe w Charkowie są na miejscu i wszyscy mają świadomość wyzwań i odpowiedzialności, jakie na nich spoczywa - relacjonowała polskim mediom w Kijowie po powrocie z Charkowa. Wicepremier poinformowała również, że w związku z rosyjskimi atakami prowadzonymi przez ostatnie dni rośnie liczba uchodźców zmierzających z przygranicznych miejscowości do Charkowa. - Ci ludzie stracili wszystko. Wyjechali spod ostrzałów z Wowczańska, z innych miejsc, gdzie stracili domy, gdzie zniszczona została infrastruktura. Wowczańsk został prawie całkowicie zrujnowany. A to oznacza nową falę uchodźców, kolejne kobiety z dziećmi. I będę wdzięczna, jeśli Polska właśnie tak spojrzy na tę sytuację - powiedziała Wereszczuk, dziękując nam za wszelką udzieloną dotychczas pomoc. Więcej informacji o wojnie w Ukrainie. Czytaj raport specjalny Interii. Źródło: ISW, Unian ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!