"Precz z Putinem", "chwała Ukrainie", "chwała bohaterom" - skandowali w środę wieczorem działacze młodzieżówek pikietujący pod rosyjską ambasadą. Kilkadziesiąt osób w asyście kilku radiowozów demonstrowało swoją solidarność z Ukraińcami. - Cieszę się, że zorganizowano tę demonstrację - Solidemo - ponad oczywistymi podziałami, bo taka musi być nasza reakcja na agresję Kremla - powiedział Adrian Zandberg z Razem w trakcie pikiety. Dodał, że Putin burzy pokój w Europie, bo wierzy, że znów ujdzie mu to bezkarnie. - Jest tylko jeden sposób, by pokazać mu, że się myli - twarde uderzenie w interesy rosyjskiej oligarchii. Tylko tak możemy jeszcze zatrzymać tę imperialną wojnę, cierpienie i śmierć - stwierdził poseł Lewicy. Zandberg przypomniał słowa Kaczyńskiego W swoim wystąpieniu zaapelował też o moratorium dla Ukrainy na spłatę jej długów na Zachodzie. - Na koniec przypomnę słowa znanego wszystkim polityka (prezydenta Lecha Kaczyńskiego - red.), który przed laty przestrzegał, że imperialistyczny apetyt Rosji będzie rosnąć, i po Gruzji, Ukrainie, przyjdzie kolej na Polskę - dodał Zandberg. - Oby to był ostatni raz, gdy Zachód pozwala Rosji na agresję. Ile jeszcze razy mamy przychodzić pod tę ambasadę - powiedział Kamil Kuzak z warszawskiego zarządu Razem. "Ukraińcy stają się wielkim narodem" Maciej Ratajczak z Nowej Lewicy wskazał, że kłamliwa retoryka Putina "brzmi, jak przemowa dyktatora z słusznie minionych czasów". Poseł Paweł Zalewski z Polski 2050 podkreślił, że "Ukraińcy krzepną, stają się wielkim narodem, bo wielki naród to taki, który jest w stanie zapłacić cenę krwi". Cztery osoby z banerem Obywateli RP, które osobno przyszły pod ambasadę, odpaliły na początku pikiety racę. Jak poinformowali funkcjonariusze zabezpieczający wydarzenie, osoby te zostały wylegitymowane. - Policjanci zabezpieczali zgromadzenia. Dbali o bezpieczeństwo, było spokojnie - powiedział sierż. szt. Rafał Markiewicz z Komendy Stołecznej Policji.