Gubernator ukraińskiego obwodu charkowskiego Oleg Siniegubow o sytuacji w regionie mówił na antenie ukraińskiej telewizji. Jak przekazał, siły obrony Ukrainy nie straciły ani jednej pozycji w obwodzie charkowskim, które okupanci usiłują szturmować. - Wróg próbuje przebić się w głąb obwodu charkowskiego, w kierunku Charkowa, ale nasi obrońcy przywitali ich walką i nasze brygady trzymają pozycje. Teraz front faktycznie ustabilizował się - przekazał. Zaznaczył jednak, że w regionie trwają aktywne działania bojowe. - Nasi obrońcy niszczą wroga na absolutnie całym terytorium. Obserwujemy jego działania - mówił. - Nasi nie stracili ani jednej pozycji na kierunku kupiańskim, ani na północy. Teraz sytuacja jest naprawdę ciężka, wróg zintensyfikował swoje działania na nowym kierunku, ale to jest całkowicie pod kontrolą - dodał. Jak zwraca uwagę portal Unian, Rosja wielokrotnie przekazywała, że chce zająć Charków i planuje to zrobić. "W Ukrainie takie działania ze strony wroga nazwano operacją informacyjno-psychologiczną". W ocenie ekspertów, problemy z zajęciem całego Donbasu spowodowały, że Rosja zaczęła "uciekać się" do działania w obwodzie charkowskim. Rosja "chwali się sukcesem". Ukraina wskazuje na walki Tymczasem w sobotę Rosja powiadomiła o zajęciu pięciu wiosek w obwodzie charkowskim. Rosyjskie Ministerstwo Obrony wskazało, że rzekome "wyzwolenie" dotyczy: Borisiwki, Ohircewa, Pleteniwki, Pylnej i Strilechy. Jak podaje niezależny rosyjski portal Mezuza gubernator obwodu charkowskiego przekazywał, że w wymienianych przez resort wsiach toczą się ciężkie walki. - Nie ma zagrożenia dla operacji lądowej w Charkowie - zaznaczył. Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja. Co więcej, o wymienianych przez resort obrony Rosji wsiach informował także w sobotę Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy. Jak podawano w komunikacie, miejsca te znajdują się w tzw. "szarej strefie", czyli na terytorium, na którym siły ukraińskie utrzymują obronę. Wojna w Ukrainie. Rosja ma konkretny cel w działaniach pod Charkowem Amerykański think tank Instytut studiów na Wojną ocenił, że Rosjanie szturmują północną część obwodu charkowskiego, by odciągnąć siły ukraińskie z innych odcinków frontu. Zdaniem ekspertów, działania na Charkowszczyźnie mają ograniczony charakter i nie wskazują na operację, której celem byłoby zajęcie miasta. Zdaniem analityków do ofensywy na Charków Rosja potrzebowałaby znacznie większych sił, które posiada na tym kierunku. Eksperci oszacowali, że do działań rosyjskie siły musiałby mieć do 300 tys. żołnierzy. W tym samym czasie ISW w poniedziałek podawało, że rosyjska armia zgromadziła około 50 tys. żołnierzy w obwodach biełgorodzkim, kurskim i briańskim - w pobliżu granicy z Ukrainą. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Złenski w wieczornym nagraniu w sobotę mówił o sytuacji w obwodzie charkowskim. Przekazała, że w przygranicznych wioskach siły ukraińskie drugą dobę odpierają rosyjskie ataki. - Udaremnienie rosyjskich działań jest obecnie najważniejszym zdaniem - podkreślił, odnosząc się do sytuacji na froncie. Źródło: Unian, Meduza ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!