Zdaniem Filipa Dąb-Mirowskiego na reakcję Stanów Zjednoczonych ws. rosyjskiej inwazji na Ukrainę należy patrzeć w szerszym kontekście. - Prezydentura Joe Bidena jest trochę rozchwiana, mogliśmy to obserwować szczególnie w pierwszych miesiącach jego kadencji. Zwłaszcza zaraz po wydarzeniach na Kapitolu. Przez dłuższy czas Amerykanie nie wychodzili na zewnątrz w polityce międzynarodowej - podkreśla, przypominając, że w czasie pandemii Biden zajmował się głównie polityką wewnętrzną kraju. - W tym czasie świat nie stał w miejscu - zaznacza. "Nadaktywna działalność" USA ws. Rosji - Pierwszym symptomem zachowawczej polityki był problem w Afganistanie. Amerykanie nie doszacowali i zbagatelizowali sytuację - nastąpił katastrofa. - W ubiegłym roku, w przypadku zagrożenia ze strony Rosji, mieliśmy wręcz nadaktywną działalność. Jesienią przyleciała do Polski szefowa Wywiadu Narodowego USA Avril Haines, która ostrzegała przed możliwym zagrożeniem ze strony Rosji. Wszyscy się wtedy zastanawiali, co ci Amerykanie wyrabiają, przecież nic takiego się nie dzieje. Nastąpiło wychylenie w drugą stronę - moim zdaniem wynika to z faktu, że Amerykanie mają politykę "od ściany do ściany". Najpierw są zbyt skupieni na sobie, na wewnętrznych sprawach, ale angażują się, gdy zmusza ich do tego sytuacja. Stany podniosły alarm wokół tego, co robi Rosja, wszystkich stawiali na nogi - przypomina. "To nie jest bezpieczne podejście" - I teraz znowu dochodzimy do momentu, w którym zaczynam się obawiać, czy Amerykanie nie stwierdzą, że Ukraińcy bardzo dobrze sobie radzą, a Rosja ponosi duże straty. Zachód nałożył sankcje, więc teraz możemy odpuścić. Tymczasem wydaje mi się, że w obecnej sytuacji to nie jest bezpieczne podejście - przyznaje. Ekspert zwraca uwagę, że "Kreml, ustami Ławrowa i Pieskowa, powtarza, że oni nadal chcą cofnięcia NATO za linię Odry". - Ich zdaniem jednostki sojusznicze powinny wycofać się z Polski. Skoro utrzymują się w tej retoryce, to znaczy, że nadal są przekonani do dalszej konfrontacji - uważa Dąb-Mirowski. Przypomina on, że Polska jest środkiem ciężkości całego regionu, namawia do nakładania sankcji, z naszego terytorium dostarczane są informacje wywiadowcze, a także sprzęt i pomoc humanitarna, pomagamy uchodźcom. - To wszystko, co się tu dzieje ma duże znaczenie - ocenia. Jednocześnie przestrzega: Jeśli Biden przyjedzie i powie, że Amerykanie nie będą się angażować w Ukrainie, ale Polska może na własną odpowiedzialność ruszyć z misją pokojową, to byłaby to podobna sytuacja do tej z przekazaniem Ukrainie polskich MiG-ów. - To wyglądało tak, jakby Amerykanie chcieli wypchnąć nas przed autobus. Chodzi o to, żeby Biden nie doprowadził do podobnej sytuacji - dodaje. - Mam nadzieję, że nie dojdzie do jakieś niezręczności komunikacyjnej, to byłoby dla nas najgorsze i potencjalnie zachęciło Rosję do wymierzonej w nas eskalacji. W takim przypadku lepiej byłoby, żeby Biden w ogóle nie przyjeżdżał do Polski - stwierdza. Oczekiwania wobec wizyty Bidena w Polsce - Biden powinien jasno zadeklarować, mimo że to jest zapisane w ogólnej doktrynie NATO w ramach art. 5, że każde użycie broni nuklearnej przez Rosję spotka się z natychmiastową i proporcjonalną odpowiedzią. Może warto, by przypomniał doktrynę MAD - Mutually Assured Destruction. Szczególnie, że taka deklaracja miałaby znaczenie także w kontekście zastraszania nuklearnego Ukrainy. Warto, by prezydent USA wysłał jasny sygnał, że taki szantaż nie może być tolerowany - podkreśla. Zdaniem eksperta, druga deklaracja powinna dotyczyć przede wszystkim sprzętu, który może trafić do Polski. - Mam na myśli głownie obronę przeciwlotniczą oraz środki ofensywne w rodzaju artylerii rakietowej Himars. W obu przypadkach Polska już zamówiła stosowny sprzęt. Chodziłoby więc o to, by dostarczyć go szybciej, z wyposażenia US Army. Część może później powrócić do USA, część już zostanie na stałe. Wzrosnąć powinna także liczba amerykańskich żołnierzy w Polsce, na przykład dwukrotnie, do 20 tys. - podsumowuje. Prezydent USA Joe Biden rozpoczął w czwartek po godz. 14 (czasu polskiego) podróż do Europy. W czwartek weźmie udział w szczycie NATO w Brukseli, w sobotę spotka się w Polsce z premierem i prezydentem.