"Spór między prominentnymi głosami w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej uwydatnia wrażliwość Kremla na rosyjskie doniesienia o niepowodzeniach na Krymie i prawdopodobnie w całej Ukrainie, a także ujawnił podziały w społeczności blogerów wojskowych" - poinformował amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) w najnowszej analizie. Jeden z rosyjskich blogerów wojskowych określił innych znanych propagandystów - którzy krytycznie odnosili się do rosyjskiego prowadzenia wojny - "imbecylami", którzy wspierają "prowokacyjne publikacje" i "szaloną krytykę rosyjskiego Ministerstwa Obrony". Powodem było opublikowanie przez nich zdjęć, które mają przedstawiać następstwa ostatnich ukraińskich ataków w pobliżu Sewastopola i na moście Czonharskim. Niektórzy Rosjanie uważają, że takie informacje "nieodpowiedzialnie szerzą panikę". ISW: Kreml mógł nakazać rosyjskim blogerom, by milczeli Jeden z blogerów argumentował, że "sedno problemu" leży w tym, że rosyjskie kanały na Telegramie publikują zdjęcia ukraińskich ataków na Krym pochodzące z ukraińskich źródeł. Inny znany propagandysta stwierdził, że spór o publikowanie zdjęć ataków na Krymie stał się tak intensywny, że zwrócił uwagę Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) i szefa okupacyjnych władz na Krymie Siergieja Aksjonowa. ISW wyjaśnił, że zarówno FSB, jak i Aksjonow są najbardziej zainteresowani, by zapobiec wybuchowi paniki na okupowanym półwyspie. "Spór wokół blogerów, wraz z towarzyszącymi mu zarzutami, sugeruje, że kwestia ataków na Krym jest wyraźnie newralgicznym punktem w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej" - podkreślili analitycy. ISW zauważył wcześniej, że po ataku na most Czonharski 29 lipca zdecydowana większość rosyjskich propagandystów milczała, a kilka kanałów opublikowało zdjęcia szkód dopiero w kolejnych dniach. Zdaniem ekspertów, brak dyskusji wśród blogerów po tych wydarzeniach sugeruje, że Kreml mógł formalnie nakazać swoim działaczom, aby w tej sprawie milczeli. "Rosyjskie władze, w tym krymska okupacyjna administracja, mają żywotny interes w ograniczeniu rozpowszechniania informacji o atakach i ich skutkach dla rosyjskiej logistyki, ze względu na obawy, że informacje te wywołają panikę wśród ludności i postawią pod znakiem zapytania zdolność Rosji do skutecznego zabezpieczenia okupowanego terytorium" - podał ISW. ISW: Kreml może chcieć zrzucić z siebie odpowiedzialność "Bardzo przytłumione reakcje rosyjskich blogerów na ostatnie ataki na Krymie ostro kontrastują z ich reakcjami na niedawne ataki dronów na Moskwę" - dodali analitycy. Ich zdaniem, niektóre rosyjskie źródła bezpośrednio obwiniały mera Moskwy Siergieja Sobianina z powodu niepowodzeń jego administracji w zabezpieczeniu przestrzeni powietrznej Moskwy. Jak zauważył ISW, obrona rosyjskich pozycji na Krymie jest z kolei obowiązkiem szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa, który jest także dowódcą inwazji na Ukrainę. Gierasimow jest odpowiedzialny również za bezpieczeństwo Moskwy, ale nie był przedstawiany jako bezpośrednio zaangażowany w obronę przestrzeni powietrznej stolicy. "Rosyjski sztab generalny może obawiać się, że blogerzy informujący o ukraińskich atakach na Krym podsycają negatywne postrzeganie kompetencji Gierasimowa, jak również ryzykują wywołanie paniki na półwyspie", a jak dodali analitycy - "władze rosyjskie mogą czuć się komfortowo, pozwalając większej liczbie urzędników lokalnych, takich jak Sobianin, wziąć na siebie odpowiedzialność za ataki na Moskwę i inne rosyjskie miasta". "Jeśli ta hipoteza jest słuszna, to presja Kremla na blogerów, by sami się cenzurowali, może ograniczać się do unikania relacjonowania dramatycznych wydarzeń, które wyraźnie źle odbijają się na Gierasimowie, Szojgu czy Putinie, zamiast unikania omawiania wszystkich negatywnych wydarzeń" - podkreślił amerykański think tank. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!