O kuriozalnej sytuacji kompromitującej rosyjski aparat państwowy poinformowały lokalne media. W nocy z 24 na 25 czerwca grupa ochotników z Omska przejeżdżała przez obwód rostowski. Rosjanie wieźli ładunek pomocy humanitarnej dla bojowników uczestniczących w wojnie w Ukrainie. Jak przekazali, w Morozowsku na posterunku policji drogowej odmówiono im dalszej jazdy. Ochotnikom zaoferowano objazd przez Wołgograd i Terytorium Krasnodarskie. Łącznie musieli pokonać dodatkowych 1,5 tys. kilometrów. - Za przejazd trzech samochodów funkcjonariusze organów ścigania zażądali 2 tys. rubli łapówki. Wyjaśnili to, mówiąc, że trasa jest zablokowana i jeśli chcesz szybko dotrzeć na miejsce, będziesz musiał zapłacić - powiedział "Rostow Gaziecie" jeden z ochotników. Drogi obwodu rostowskiego były wówczas zablokowane przez ponad dobę. W nocy, o której mówią ochotnicy, konwój Grupy Wagnera mógł właśnie wracać do obozów polowych wzdłuż autostrad. Rosja: Łapówki w policji. Szefostwo reaguje Na aferę zareagowała rostowska komenda policji. Służba prasowa Głównej Dyrekcji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej dla Obwodu Rostowskiego poinformowała, że gen. Agarkow wszczął audyt wewnętrzny w tej sprawie. "Obecnie podejmowane są działania mające na celu ustalenie wszystkich okoliczności zdarzenia" - przekazano w komunikacie. To nie pierwszy raz, gdy funkcjonariuszom z Rostowa nad Donem zarzuca się brania łapówek od wojskowych. Rok temu mówił o tym Aleksander Chodakowski, jeden z dowódców separatystycznej, samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Zeszłoroczny skandal zakończył się głośnymi zwolnieniami na najwyższych szczeblach lokalnej policji. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!