"W transporcie z Zaporoża do Mariupola przekazaliśmy pustą wysterylizowaną butelkę, umieszczoną w torbie chłodzącej. Już następnego wieczora otrzymaliśmy w tej butelce wodę pobraną ze zbiornika na ulicy (w Mariupolu). Zdaniem okupantów jest to oczyszczona woda pitna, nadająca się do spożycia. Następnie woda została wysłana do analizy w stacji sanitarnej w Zaporożu" - napisał Petro Andriuszczenko na Telegramie. Samorządowiec poinformował, że w wodzie stwierdzono obecność pałeczek okrężnicy. "Ta woda pochodzi z otwartych zbiorników, takich jak rzeka czy jezioro, które są zanieczyszczone fekaliami. (Pijąc taką wodę) można nabawić się chorób zakaźnych, szczególnie dyzenterii. (...) Już wcześniej pojawiały się doniesienia, że woda jest pobierana z rzeki Kalczyk, a teraz zostało to udowodnione" - oznajmił Andriuszczenko. "Mówiąc wprost (...) woda jest zmieszana z fekaliami" - dodał. 20 lipca doradca mera powiadomił, że w zniszczonym przez rosyjskie wojska Mariupolu narastają problemy z dostępem do wody pitnej. W celu otrzymania jej zapasów mieszkańcy są zmuszeni do oczekiwania w kolejkach nawet przez pięć godzin. Na początku czerwca lojalny wobec Kijowa szef miejskich władz Wadym Bojczenko wyraził przypuszczenie, że szacowana wcześniej na około 22 tys. liczba mieszkańców Mariupola zabitych przez Rosjan może być znacznie zaniżona. 11 lipca Andriuszczenko ostrzegł, że z miasta "należy uciekać, póki czas", ponieważ jesienią okupacyjne władze planują tam przeprowadzić powszechną mobilizację na wojnę z Ukrainą