"W ciągu dziewięciu strasznych miesięcy Ukraina z pewnością dowiedziała się, kto jest jej przyjacielem. Wielka Brytania jest niezawodna, zapewniając szkolenia, broń i silne wsparcie polityczne. Stany Zjednoczone, jak zawsze, wzięły największy ciężar, wydając ponad 18 miliardów dolarów na amunicję i inny sprzęt wojskowy. Ale najprawdziwszym przyjacielem Ukrainy jest Polska" - pisze Fallon, który był brytyjskim ministrem obrony w latach 2014-17, w gabinetach Davida Camerona i Theresy May. Jak zaznacza, to Polska przyjęła większość ukraińskich uchodźców, to polska gospodarka poniosła jeden z największych ciosów, wskutek czego jej stopa wzrostu zmniejszy się z 4 proc. do 1,6 proc. w 2023 roku, i to Polska niestrudzenie sięga do własnych zapasów, aby dać ukraińskim żołnierzom broń, której rozpaczliwie potrzebują do obrony swojej ojczyzny. "Wszystkie wrogie rakiety wystrzelone od lutego były rosyjskie" Fallon pisze także, że pocisk, który uderzył we wschodnią Polskę, mógł nie być rosyjski, ale to nie zmienia sytuacji. "Wszystkie wrogie rakiety wystrzelone od lutego były rosyjskie. Wbrew prawom wojny zostały one wymierzone w ludność cywilną Ukrainy: uderzono w budynki mieszkalne, elektrownie, wodociągi i centra handlowe. Takie masowe ataki zawsze niosą ze sobą ryzyko rozlania się konfliktu na sąsiednie państwa. Ale Rosja ucieka się do prowadzonych na oślep ataków rakietowych właśnie dlatego, że przegrywa wojnę konwencjonalną" - podkreśla. Zaznacza, że niezamierzony atak rakietowy wywołuje obawy przed eskalacją, zwłaszcza gdy w grę wchodzi terytorium NATO, ale to Rosja musi teraz najbardziej obawiać się eskalacji, bo nie jest ona w stanie prowadzić wojny, którą obecnie prowadzi i ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje, jest eskalacja tego konfliktu. "Ukraina jest dłużnikiem Polski za jej natychmiastową i niezwykle hojną reakcję. Ale pozostali z nas również są dłużnikami Polski, nie tylko za jej wielkoduszną odpowiedź humanitarną, ale za jej wytrwałość w ostrzeganiu nas przed rosyjskim zagrożeniem" - podkreśla Fallon. "Polska najlepiej rozumiała zagrożenie" Wspomina, że przez cały okres, gdy był ministrem obrony, to właśnie Polska zawsze najlepiej rozumiała to zagrożenie i naciskała na bardziej zdecydowaną reakcję Zachodu i zaznacza, że rozmieszczenie wojsk NATO w krajach bałtyckich, w samej Polsce oraz obrony przeciwlotniczej w Rumunii zawdzięczamy w dużej mierze polskiemu przywództwu i naciskom. "A Polska powinna zawstydzić swoich zachodnich sojuszników, by zrobili więcej, by pomóc. Od lutego prawie osiem milionów Ukraińców przekroczyło granicę z Polską. Każdego dnia przybywa ich jeszcze ponad 20 tysięcy. Są oni karmieni, kwaterowani, otrzymują darmowe przejazdy i miejsca w szkołach dla swoich dzieci. Rodziny w całej Polsce otworzyły swoje drzwi na największy ruch ludności na naszym kontynencie od czasów II wojny światowej" - kontynuuje Fallon. "Polska wyda w tym roku na pomoc ukraińskim uchodźcom oszałamiającą kwotę 8,4 mld euro (7,3 mld funtów), ale z Unii Europejskiej otrzymała tylko 144 mln euro. Porównajcie to z ogromnymi kwotami, które UE przeznacza na rozbudowane programy dla uchodźców uciekających z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. W rzeczywistości UE wydaje się być bardziej zaniepokojona niezależnością części polskiego systemu sądowniczego niż wysiedleniem ośmiu milionów Europejczyków. Znaczne płatności, które zgodnie z prawem należą się Polsce w ramach siedmioletniego budżetu UE oraz z funduszu odbudowy po kryzysie (odpowiednio 73 mld euro i 35 mld euro) są wstrzymywane w czasie, gdy Polska potrzebuje wszelkiej możliwej pomocy finansowej" - podkreśla. "Reakcja powinna być bardziej stanowcza" Jak dodaje, zamożniejsi sąsiedzi nie przykładają się również do pomocy wojskowej. Zwraca uwagę, że Polska przekazała Ukrainie więcej sprzętu wojskowego niż jakikolwiek inny sojusznik z UE i cztery razy więcej niż Francja. Polska dostarczyła samobieżne haubice, przenośne systemy obrony przeciwlotniczej i dziesiątki swoich czołgów, a Niemcy, mimo że o tym mówią, wciąż zwlekają z dostarczeniem wyrzutni rakietowych i pojazdów opancerzonych - argumentuje Fallon. Przypomina, że ponad 20 lat temu Niemcy wysłały swoje czołgi Leopard do obrony Kosowa, a jednak w Berlinie wciąż nie ma chęci, by użyczyć ich walczącej o wolność armii ukraińskiej. Wskazuje, że w lutym kanclerz Olaf Scholz powiedział w Bundestagu, że "chodzi o to, czy jesteśmy w stanie utrzymać w ryzach takich podżegaczy wojennych jak Putin", ale te czołgi, kluczowe dla odzyskania kolejnych ukraińskich terytoriów, pozostają w magazynach. "Putin jest wyraźnie zdesperowany. Prawdopodobnie w bałaganie i zamieszaniu wojennym dojdzie do kolejnych wypadków. Ale nasza reakcja z pewnością powinna być tym bardziej stanowcza. Szersze zagrożenia związane z tą straszną wojną nie zostaną złagodzone przez pełne dobrych intencji próby zaprowadzenia pokoju. Sposobem na zapobieżenie dalszym wypadkom i eskalacji jest jak najszybsze zakończenie tego konfliktu: oznacza to zrobienie wszystkiego, co w naszej mocy, aby Ukraina go wygrała. Powstrzymanie Putina raz na zawsze to najpewniejszy sposób na zapewnienie bezpieczeństwa wsiom w południowo-wschodniej Polsce - i nam wszystkim" - konkluduje.