Viktor Orban niemal od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę jest zwolennikiem "pokojowego" zakończenia konfliktu. Pokój w rozumieniu węgierskiego premiera ma polegać na wstrzymaniu pomocy militarnej dla Kijowa i rozpoczęciu negocjacji pokojowych z Rosją, która okupuje Krym i wschodnią Ukrainę. We wpisie, który pojawił się na facebookowym profilu Orbana w poniedziałek wieczorem, węgierski premier odniósł się do pakietu pomocy dla Ukrainy z USA. Izba Reprezentantów po miesiącach negocjacji ostatecznie zatwierdziła wsparcie dla Kijowa w wysokości 60 mld dolarów. "Amerykanie ponownie zdecydowali się wysłać około 60 miliardów dolarów. My Europejczycy wysłaliśmy do tej pory około 100 miliardów euro" - wyliczał Orban. "W Brukseli zachowują się teraz, jakby przegrywali w karty - ciągle podnoszą stawkę, bo chcą odzyskać to, co stracili" - stwierdził polityk, dodając, że konflikt może rozlać się na "całą Europę". Viktor Orban ma plan zakończenia wojny. Podał termin Szef węgierskiego rządu zaapelował o powstrzymanie "rządów wojennych" i "wojennej atmosfery". Kluczem do zaprowadzenia pokoju w jego ocenie ma być wybór "odpowiednich" kandydatów do Parlamentu Europejskiego w czerwcowym głosowaniu. W przypadku uzyskania większości Orban zapewnia, że możliwe będzie "spowolnienie, wstrzymanie lub odwołanie" decyzji wojennych. "Następne wybory odbędą się w USA, z kandydatem prowojennym i kandydatem propokojowym. Jeśli opcja pokojowa wygra, my też otrzymamy pomoc" - dodał Orban, który nie ukrywa swojej sympatii do kandydata republikanów Donalda Trumpa. W marcu węgierski polityk zapewniał, że w przypadku wygranej z Joe Bidenem Trump "nie da ani grosza na wojnę w Ukrainie". "Tak więc w przyszłym roku (2025 - red.), jeśli wszystko pójdzie dobrze w dwóch wyborach i Bóg nam dopomoże, przywódcy propokojowi mogą wysunąć się na pierwszy plan w Europie i USA, a my możemy zakończyć wojnę pod koniec roku" - podsumował. Viktor Orban sięga po temat Ukrainy. W tle wybory do PE Orban po raz kolejny powtarza tezy o "wojennej atmosferze w Brukseli". Pod koniec marca, odnosząc się do słów Emmanuela Macrona, który nie wykluczał wysłania wojsk do Ukrainy, uznał propozycję za "nakręcanie spirali wojny". - Byłoby dobrze, gdyby wyborcy na Węgrzech i w innych krajach europejskich wysłali do Parlamentu Europejskiego więcej polityków popierających pokój, a mniej tych prowojennych - mówił wówczas węgierski premier. Z kolei w zeszłym tygodniu polityk uznał Ukrainę za "protektorat zależny od zachodnich pieniędzy oraz broni". - Nie jest już suwerennym państwem - mówił, dodając, że nie można pozwolić, by Ukraina dołączyła do Unii Europejskiej i NATO. Wtedy też ponownie wezwał swoich zwolenników do odsunięcia obecnych władz PE w nadchodzących wyborach. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!