- Kluczowe zadanie Rosji pozostaje niezmienione - stworzenie ZSRS-2. Pytanie tylko, jak to będzie wyglądać - czy wszyscy przyłączą się do Rosji, w tym Białoruś, czy powstaną jakieś quasi-byty, kontrolowane przez Rosjan i będzie się udawać, że to kilka państw sojuszniczych - analizował Wadym Denysenko. Wypowiedź Denysenki przytoczył portal informacyjny RBK. - Niewielu zwracało uwagę na kluczową frazę nudnego przemówienia. Było nią: "Walczymy na własnej ziemi" - kontynuował Denysenko. - To znaczy, w tym przypadku Putin w sposób zawoalowany zasadniczo powiedział, że "przygotowujemy się do aneksji tych terytoriów. Nie zamierzamy stąd odchodzić" - zauważył przedstawiciel ukraińskiego MSW. Dzień Zwycięstwa bez zwycięstwa Brytyjskie ministerstwo obrony wyjaśniło, dlaczego Władimir Putin podczas obchodów Dnia Zwycięstwa nie był w stanie ogłosić żadnego sukcesu związanego z wojną w Ukrainie. Planowanie "najlepszego scenariusza" doprowadziło do oczywistych niepowodzeń operacyjnych. Rosja pomyliła się, zakładając, że ich wojsko napotka niewielki opór w Ukrainie - czytamy w najnowszej aktualizacji wywiadowczej. 9 maja w Rosji obchodzony był Dzień Zwycięstwa ZSRR nad Niemcami. Jak przewidywano, tego dnia Władimir Putin miał ogłosić istotne zwycięstwa na froncie i oficjalnie rozpocząć wojnę z Ukrainą. Dla Rosji wojna w Ukrainie nazywana jest "specjalną operacją", zmiana statusu pozwoliłaby Rosji na wprowadzenie powszechnej mobilizacji. Podczas przemówienia na Placu Czerwonym prezydent Rosji przedstawił powody, dla których Rosja zdecydowała się zaatakować Ukrainę. Putin stwierdził, że operacja była konieczna, a Rosja działała prewencyjnie. Zarzucił też Zachodowi, że planował inwazję na Krym. Wojna nie została jednak oficjalnie wypowiedziana, a w trakcie przemówienia z ust Putina nie padło ani razu słowo "Ukraina".