"Rośnie ryzyko uderzeń rakietowych i innych prowokacji, zarówno w kraju, jak i poza nim. Rosja i reżim Putina zaatakowały niezależną Ukrainę i jej niepodległość" - oświadczył w telewizji publicznej przedstawiciel HUR Andrij Jusow. Zaapelował, by zwłaszcza 23 i 24 sierpnia być szczególnie ostrożnym, reagować na alarmy przeciwlotnicze, i ostrzegł: "nie są to tylko słowa". Zapewnił, że Ukraina jest przygotowana na ataki, ale zaznaczył, że Rosja "wciąż ma wiele pocisków rakietowych". Choć mało precyzyjne, to "mogą one wyrządzić wiele nieszczęść". Przedstawiciel wywiadu mówił, że Rosja - jak to ujął - "ma bzika na punkcie dat i symboli", dlatego też trzeba liczyć się z atakami w Dniu Niepodległości. Wcześniej władze ukraińskie poinformowały, że w związku z obawą, że Rosja może w tym tygodniu nasilić ataki, w Kijowie od poniedziałku obowiązuje zakaz imprez masowych, a w Charkowie - wydłużona godzina policyjna. O groźbie rosyjskich ataków w okolicach Dnia Niepodległości mówił także prezydent Wołodymyr Zełenski oraz armia. Możliwe cele ataku 19 sierpnia służby prasowe wywiadu zwracały uwagę, że w Dzień Niepodległości odbędzie się pokazowy proces obrońców Azowstalu. W tym celu Rosjanie przygotowali scenę i specjalne klatki dla więźniów w filharmonii okupowanego Mariupola. "Według jednego z możliwych scenariuszy, Rosjanie mogą chcieć przeprowadzić precyzyjny atak rakietowy. Jeżeli taki scenariusz zostanie zrealizowany, raszyści tradycyjnie będą próbowali zrzucić winę za popełnioną zbrodnię na Ukrainę" - głosi komunikat wywiadu. Służby ostrzegają także o możliwych atakach hakerskich. "Hakerzy mogą dotknąć każdego! Szczególnie uważać powinni urzędnicy, wojskowi, pracownicy infrastruktury krytycznej, którzy mogą stać się punktem dostępu do systemów informatycznych państwa" - podkreslono w kolejnym oświadczeniu wywiadu.