Rosjanie posiadają zapas około 870 rakiet, które mogą razić na odległość ponad 350 kilometrów. Informację podał przedstawiciel Głównego Zarządu Wywiadu Ukrainy gen. Wadym Skibicki. Oznacza to, że Rosja ma zapasy porównywane z zeszłorocznymi i kontynuuje produkcję. Mowa m.in. o: 165 kalibrach, 290 iskanderach oraz około 160 jednostkach Kh-101, Kh-555 i Kh-55 z głowicami bojowymi. Ukraińcy alarmują, że agresor przyjął strategię "wyczekiwania" i planuje ostrzał, gdy "temperatura spadnie poniżej zera". Ukraiński wywiad: Ataki Rosjan tej zimy nie będą tak prymitywne Przedstawiciel wywiadu wskazał, że istnieje realne niebezpieczeństwo masowych ataków na ukraińskie obiekty infrastruktury krytycznej. Dodatkowo należy spodziewać się, że "nie będą to takie prymitywne ataki, jak w ubiegłym roku". - Rosjanom trudno będzie osiągnąć (zadowalający ich) rezultat. My też się przygotowujemy i zdajemy sobie sprawę, jak działa (wróg) i jakie dane zbiera. Zgodnie z tym podejmujemy działania, by chronić nasz system energetyczny - podkreślił generał. Rosja szykuje atak. Niepowodzenie może słono kosztować Wojskowy uspokoił, że Rosjanie nie mogą sobie pozwolić na użycie wszystkich rakiet i muszą pozostawić rezerwy na poziomie 30 proc. - Jeśli nie osiągną wyników, to znowu ktoś wyleci ze stanowiska - zapowiedział Skibicki. W Interii informowaliśmy o roszadach w rosyjskim dowództwie. Generał broni Oleg Makarewicz został zdymisjonowany, a na jego miejsce powołano pułkownika Michaiła Teplinskiego. Teraz to on ma pełnić funkcję dowódcy rosyjskiego Zgrupowania Sił "Dniepr". Działania Makarewicza jako dowodzącego miały być niesatysfakcjonujące. Źródło: Biełsat *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!