Strona rosyjska "nie miała zamiaru przeprowadzać wymiany jeńców. Z rozmysłem zabiła jeńców, by ukryć nieodpowiednie warunki przetrzymywania i formy przesłuchań żołnierzy ukraińskich, mogące służyć jako dowód przed trybunałem w Hadze" - napisał HUR w komunikacie na Telegramie. "Bicie i tortury fizyczne" Wywiad zapewnił, że ustalił niektóre okoliczności wydarzeń w Ołeniwce. Oznajmił, że przesłuchania jeńców prowadzili wspólnie separatyści z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, przedstawiciele rosyjskiej firmy najemniczej nazywanej grupą Wagnera i funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji. "W trakcie przesłuchań stosowano tortury fizyczne, bicie" - oznajmił HUR. Dodał, że najemnicy z grupy Wagnera rozmieścili materiały łatwopalne w pomieszczeniach, gdzie przetrzymywano jeńców, "co spowodowało szybkie rozprzestrzenianie się pożaru". Wybuch w Ołeniwce. Rosja chciała oskarżyć Kijów W nocy z 28 na 29 lipca w obozie w Ołeniwce doszło do wybuchu, za którym według armii ukraińskiej stały wojska rosyjskie. Moskwa usiłowała natomiast oskarżać o ten atak Kijów. W wyniku eksplozji zginęło co najmniej 40 ukraińskich żołnierzy, a 130 zostało rannych - informowała ukraińska prokuratura generalna. Na początku maja pojawiły się doniesienia, że w obozie w Ołeniwce znajduje się około 3 tys. mieszkańców Mariupola i okolic, którzy nie przeszli rosyjskiej "filtracji" - szczegółowej kontroli pod kątem związków z armią i strukturami siłowymi Ukrainy - i zostali uznani za "nieprawomyślnych". Po ataku na obóz były dowódca ukraińskiego pułku Azow Andrij Biłecki poinformował, że w obozie znajdowali się w tym czasie obrońcy zakładów metalurgicznych Azowstal. Kilka dni przed wybuchem jeńcy ci - według Biłeckiego - zostali przeniesieni do osobnego budynku, który następnie został zniszczony. Ukraiński wywiad wojskowy oskarżył grupę Wagnera o atak w Ołeniwce.