"Próbują nas złamać, zanurzyć w ciemności i zimnie w okresie wojny i zmusić do negocjacji na warunkach agresora. To im nie wyjdzie, zdajemy sobie sprawę z cykliczności zmasowanych ataków rakietowych, które następują mniej więcej co tydzień. To jest okres, który jest potrzebny, by przygotować się do następnego zmasowanego ataku rakietowego" - podkreślił Jusow, cytowany w czwartek przez portal RBK-Ukraina. W jego opinii rosyjskie wojsko będzie "niewątpliwie" kontynuować takie ataki. Wojna w Ukrainie. "Pomimo nieudolności, wróg jest poważny, uzbrojony i masowy" Jusow zaznaczył, że rosyjskie zapasy broni precyzyjnej są "w znacznej mierze wyczerpane", ale Moskwa ma wiele innych pocisków. Pozostałe zapasy w dużej części składają się z pocisków do systemu S-300. "To oznacza, że w pierwszej kolejności są zagrożone miasta przyfrontowe: Zaporoże, Charków, Mikołajów, Chersoń. Niestety. To są te miasta, do których S-300 dosięgają" - kontynuował. "Ukraina pracuje nad obroną cywilnej infrastruktury i ludności cywilnej, ale jesteśmy świadomi, że wróg pomimo swojej nieudolności jest poważny, uzbrojony, masowy. Więc niestety terror rakietowy jeszcze może trwać" - podsumował przedstawiciel HUR. Zmasowany atak na infrastrukturę Ukrainy. Zginęło 10 osób Jak poinformował w porannym komunikacie Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy, podczas środowego zmasowanego ataku na budynki mieszkalne i infrastrukturę energetyczną w Kijowie, obwodzie kijowskim, winnickim, lwowskim, kirowohradzkim, zaporoskim, charkowskim i donieckim rosyjska armia wystrzeliła 67 pocisków manewrujących i ok. 10 dronów bojowych. Ukraińska obrona strąciła 51 rakiet i pięć dronów. MSW Ukrainy informowało w środę wieczorem, że w ataku zginęło 10 osób, a ok. 50 zostało rannych. W efekcie środowego ostrzału większość mieszkańców kraju została pozbawiona dostaw prądu - podało w środę ministerstwo energetyki Ukrainy.