- Rosjanie wciąż uważają, że to jest broń, której użycie wywiera presję nie tylko na nas, ale i na wspólnotę europejską. Wywiad wojskowy niejednokrotnie rejestrował w trakcie lotów treningowych MiG-31K (które mogą przenosić Kindżały) na terytorium Białorusi trenowanie kwestii odpalania pocisków nie tylko przeciwko terytorium Ukrainy, ale też Polski czy Niemiec - powiedział wiceszef HUR. Skibicki ocenił, iż jest to "element szantażu i wywierania presji na wspólnotę międzynarodową, by ograniczyła, czy w ogóle przerwała wsparcie" dla Ukrainy. Rosja: Moskwa ćwiczy walki z Polską i Niemcami Wiceszef HUR powiedział portalowi RBK-Ukraina, że Rosja uważała, iż pociski rakietowe Kindżał są niemożliwe do zestrzelenia, niemniej "najnowsze systemy broni zachodniej" to umożliwiają. Rosja nadal wytwarza te pociski i jest w ich produkcji zależna od zagranicznych elementów elektronicznych - twierdzi Skibicki. Wskazał, że ograniczenie dostaw tych elementów do Rosji doprowadziłoby do zmniejszenia również produkcji pocisków. - Bardzo aktywnie teraz nad tym pracujemy wspólnie z naszymi partnerami, tak by nie pozwolić Rosji na uruchomienie, a tym bardziej na zwiększenie produkcji uzbrojenia precyzyjnego - powiedział. Wiceszef HUR wskazał, że istnieje wiele elementów "nawet nie o wojskowym czy podwójnym przeznaczeniu", lecz o przeznaczeniu cywilnym. Rosja otrzymywała je za pośrednictwem państw, które nie przyłączyły się do sankcji wobec niej. Skibicki wyraził nadzieję, że uda się mimo wszystko "odciąć kanały dostaw takich części" do Rosji. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!