Niezależny portal Baza przekazał, że pomiędzy oddziałami rosyjskimi, a "ukraińską grupą dywersyjną" rozpoczęły się około godziny 11 rano. Jak wskazano, we wsi Tieriebrieno mieszka około 200 osób. Mieszkańcy nie zostali ewakuowani, mieli ukrywać się w schronach. Informacje o działaniach we wsi Tieriebrieno przekazywał również gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow. "Według wstępnych informacji, na granicy wsi toczy się walka z użyciem broni palnej. Wszystkie właściwe instytucje panują nad sytuacją" - powiadomił w mediach społecznościowych po godzinie 11 czasu lokalnego (13 w Polsce). Walki w obwodzie biełgorodzkim. Rosjanie oskarżają Ukrainę o atak Jak zaznaczył, to "wojsko ukraińskie" miało przeprowadzić ostrzał rosyjskiej wsi. Według informacji gubernatora na skutek walk w kilku miejscach doszło do uszkodzenia linii energetycznych. "Służby ratownicze i operacyjne rozpoczną usuwanie skutków po uzgodnieniu z Ministerstwem Obrony Federacji Rosyjskiej" - zapowiedział. Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja Do tej pory gubernator nie zamieszczał kolejnych wpisów w mediach społecznościowych. W sobotę Gładkow twierdził, że minionej doby Siły Zbrojne Ukrainy wielokrotnie atakowały obwód biełgorodzki. Nie jest to pierwszy raz, kiedy rosyjskie władze oskarżają o ataki na tym terenie siły ukraińskie. "Obwód biegłorodzki, podobnie jaki inne regiony przygraniczne Rosji jest regularnie atakowany przez Ukrainę. W rejonie obowiązuje wysoki poziom zagrożenia terrorystycznego" - podaje rosyjski portal Gazeta. Rosyjskie formacje występują przeciw Putinowi. Kreml zakazuje ich działalności Dotychczas w obwodzie biełgorodzkim działania były prowadzone przez otwarcie sprzeciwiające się Putinowi grupy - Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolności Rosji. "Ukraińscy dywersanci", jak określa ich kremlowska władza, to Rosjanie walczący po stronie Ukrainy. Według prokremlowskiej narracji ich działania związane są z ukraińską władzą. Działalność obu grup jest zakazana w Rosji. Po raz pierwszy pod koniec maja członkowie Legionu Wolności Rosji i Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego weszli na teren obwodu biełogorodzkiego. W trakcie działań doszło m.in. do ostrzelania posterunków granicznych. Obie grupy nie komentowały w niedzielę doniesień gubernatora Gładkowa o rzekomych starciach. Ukraiński wywiad potwierdza działania "przeciwników kremlowskiego reżimu" Informacje o działaniach potwierdził ukraiński wywiad wojskowy (HUR). "Przeciwnicy kremlowskiego reżimu dokonali ataku w obwodzie biełgorodzkim. HUR potwierdza fakt starć bojowych w pobliżu miejscowości Tieriebrieno" - podano w mediach społecznościowych. "Na skutek ataku przeciwników kremlowskiego reżimu w obwodzie biełgorodzkim doszło do zniszczenia posterunku rosyjskiego wojska. Niespodziewany atak na pozycje jednostek armii terrorystycznej Rosji wywołał paniczną reakcję. Na rozkaz dowódców wojsk rosyjskich otworzony został chaotyczny ogień w stronę okolicznych wiosek" - dodano. Legion Wolności Rosji przyznał się do akcji. "Grupy szturmowe wykonały wszystkie zadania" W niedzielę wieczorem do akcji w pobliżu wsi Tieriebrieno przyznali się członkowie Legionu Wolności Rosji. "Informujemy, że grupy szturmowe legionu wykonały wszystkie zadania i pomyślnie wróciły na terytorium Ukrainy" - podano w mediach społecznościowych. Członkowie grupy przekazali, że wkroczyli do obwodu biełgorodzkiego i zniszczyli posterunek rosyjskiego wojska. Odnosząc się do opisywania działań przez kremlowskie media, które miały być prowadzone przez "ukraińskich dywersantów", napisano: "jeszcze raz wyjaśniamy, że jesteśmy rosyjskimi ochotnikami. Mamy prawo wracać do domu w dowolnym momencie. Zwłaszcza w dobrym celu". Źródła: Gazeta.ru, Vedomosti.ru *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!