- Rosyjskie wojska nie prowadzą operacji na terenach, które znajdują się w polu rażenia naszej obrony przeciwlotniczej. Unikają też starć z ukraińskimi myśliwcami. Działają tylko tam, gdzie zdołali rozmieścić środki własnej obrony powietrznej, czyli w obwodach donieckim, ługańskim czy chersońskim - przekazał Jurij Ihnat, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. "Zniszczyliśmy już prawie 200 samolotów" W ocenie wojskowego rosyjska armia zmieniła taktykę walki w powietrzu już kilka tygodni temu, obawiając się dalszych strat bojowych. - Zniszczyliśmy już prawie 200 samolotów wroga, ponad 150 helikopterów, a do tego wiele bezzałogowców i rakiet manewrujących. Przeciwnik poniósł bolesne straty - zginęli i zostali ranni piloci, a zestrzelone rosyjskie samoloty były nowoczesnymi maszynami - dodał Ihnat. Według rzecznika sił powietrznych najskuteczniejszym rodzajem uzbrojenia przeciwko rosyjskim samolotom są systemy rakietowe Buk-M1 i S-300. Mimo to Ukrainie wciąż trudno sprostać przeciwnikowi w walce w powietrzu, dlatego kluczowe znaczenie dla dalszych losów wojny będą miały dostawy uzbrojenia z Zachodu. "Potrzebujemy myśliwców" - Potrzebujemy myśliwców, systemów obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej NASAMS i Patriot. Jeśli chodzi o samoloty, mowa o maszynach wyposażonych m.in. w potężne radary i systemy walki radioelektronicznej - takich, które mogą "widzieć" przeciwnika nawet z odległości 100 km i razić cele na takim dystansie. Jeśli otrzymamy np. myśliwce F-15 lub F-16, zdolne do konkurowania z rosyjskimi samolotami, układ sił znacząco zmieni się na naszą korzyść - ocenił Ihnat. W piątek rano ukraiński sztab generalny poinformował, że od początku inwazji (24 lutego) rosyjska armia straciła już 199 samolotów, 155 śmigłowców, a także m.in. 324 drony poziomu operacyjno-taktycznego i 90 rakiet manewrujących.