"Potężne wybuchy w Mikołajowie. Słychać je w różnych częściach miasta. Pozostańcie w schronach, dopóki nie wyłączy się alarm przeciwlotniczy" - napisał Ołeksandr Sienkewycz. Mer napisał, że w mieście przestały działać alarmowe linie telefoniczne 101 i 102. Jak pisze Ukrinform, od początku rozpoczętej 24 lutego wojny rosyjsko-ukraińskiej Mikołajów nie był ostrzeliwany przez 23 dni. Wybuchy na Krymie Do pierwszych wybuchów na Krymie doszło 9 sierpnia. Zniszczono wtedy lotnisko w pobliżu Nowofiedorowki. 16 sierpnia, we wtorek, wybuchy nastąpiły niedaleko miasta Dżankoj. Instytut Studiów nad Wojną (ISW) analizując ostatnie wydarzenia, sugeruje, że ataki na pozycje rosyjskie na Krymie i wokół niego są prawdopodobnie częścią konsekwentnej kontrofensywy Ukrainy mającej na celu odzyskanie kontroli nad zachodnim brzegiem Dniepru. "Rosyjskie linie zaopatrzeniowe z Krymu bezpośrednio wspierają wojska rosyjskie na terytorium Ukrainy, w tym w zachodniej części obwodu chersońskiego" - zauważyli eksperci Instytutu. Podkreślili, że ataki na obiekty logistyczne na Krymie, który jest suwerennym terytorium Ukrainy, nie narusza zobowiązań Kijowa wobec zachodnich partnerów dotyczących użycia broni dostarczanej przez Zachód. "Celowanie przez Ukrainę w rosyjskie lądowe linie komunikacyjne, zaplecze i wsparcie na Krymie jest zgodne z ukraińskimi akcjami kontrofensywnymi, skierowanymi w mosty na rzece Dniepr i rosyjskie elementy wsparcia tylnego w okupowanym regionie Chersoniu" - stwierdził ISW. Analitycy zauważyli, że nic nie wskazuje na to, by podczas ostatnich ataków na Krymie siły ukraińskie używały broni dostarczonej przez Stany Zjednoczone.