Amerykanie mieliby również mieć prawo weta wobec celów deklarowanych przez armię Ukrainy. Ten argument ma przekonać amerykańską administrację, że dostarczenie tej broni nie będzie prowadzić do uderzeń w cele znajdujące się na terytorium Rosji, co - jak obawia się dowództwo USA - doprowadziłoby do eskalacji wojny i wciągnięcia tego kraju bezpośrednio w konflikt. Chodzi o Army Tactical Missile Systems, czyli ATACMS, rakiety ziemia-ziemia, które mają zasięg około 300 km, czyli około cztery razy większy niż rakiety używane przez mobilne systemy HIMARS, które USA zaczęły wysyłać na Ukrainę cztery miesiące temu. Amerykanie boją się, że w oczach Moskwy byłoby to "przekroczeniem czerwonej linii" Pomimo próśb Ukrainy, administracja prezydenta Joe Bidena nadal nie zatwierdziła dostaw rakiet ATACMS i twierdzi, że Ukraina dobrze wykorzystuje systemy HIMARS. W środę zatwierdzono dostawę kolejnych 18 systemów HIMARS, co oznacza, że Ukraina będzie mieć ich już ponad 30. Wśród amerykańskich urzędników istnieją również obawy, że dostarczenie broni ATACMS może być w oczach Moskwy "przekroczeniem czerwonej linii" - Rosja mogłaby to potraktować jako "bezpośrednie zaangażowanie USA w konflikt". Ukraińcy obiecują, że będą "tak otwarci, jak to konieczne" Systemy ATACAMS są na szczycie ukraińskiej "listy życzeń". Urzędnicy ukraińscy deklarują, że będą "tak otwarci, jak to konieczne" w ujawnianiu Amerykanom celów, które zamierzają atakować. - Kategorie celów są jasne i nie zmieniają się - powiedział cytowany przez CNN wysoki rangą urzędnik ukraiński. Wymienił między innymi składy amunicji na wschodzie i południu Ukrainy, w tym na Krymie. Rakiety ATACAMS pozwoliłyby na bardziej precyzyjne ataki na cele znajdujące się na anektowanym przez Rosję półwyspie - zauważa CNN. - Zapewnialiśmy, że nie będziemy używać systemu HIMARS do atakowania celów na terytorium Rosji i dotrzymaliśmy słowa. Z ATACMS będzie podobnie - zapewnił ukraiński urzędnik.