Jako pierwszy o pożarze powiadomił Iwan Fedorow, lojalny wobec Kijowa mer Melitopola w obwodzie zaporoskim. "Okupanci psują powietrze w Enerhodarze" - napisał, zamieszczając zdjęcia, na których widać kłęby czarnego dymu unoszące się nad miastem. Okupacyjna władza oskarża ZSU o atak Według prokremlowskich mediów ogień w Enerhodarze pojawił się na skutek działania Sił Zbrojnych Ukrainy (ZSU). "W Międzynarodowy Dzień Kobiet ukraińscy bojownicy dokonali kolejnego ataku terrorystycznego na ludność cywilną Enerhodaru, uderzając amunicją zapalającą w nabrzeże miasta" - powiadomiły okupacyjne "władze" miasta za pośrednictwem serwisu Telegram. Zdaniem prorosyjskich "władz", ukraińscy żołnierze mieli przeprowadzić rzekomy atak przy użyciu drona. Podczas pożaru ogień rozprzestrzenił się na powierzchni czterech hektarów. "Mimo groźby ponownego ataku ukraińskich dronów, funkcjonariusze straży pożarnej, Rosgwardii (Federalna Służba Wojsk Gwardii Narodowej Rosji- red.), a także żołnierze walczą z ogniem" - napisano, oskarżając siły ukraińskie o próbę zastraszania ludności cywilnej. Jak dodano, podczas pożaru nie pojawiło się zagrożenie dla pracy Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Ukraińskie media: Armia zaatakowała skład sprzętu wojskowego Rosjan Agencja Ukrinform powiadomiła, że Siły Zbrojne Ukrainy w Enerhodarze zaatakowały miejsce, w którym składowany był sprzęt wojskowy Rosjan. "Czas się pakować, gdy jeszcze możecie opuścić miasto na własnych nogach. Siły Zbrojne Ukrainy widzą ruch sprzętu okupantów i 'przykrywają' go wtedy, gdy jest to bezpieczne dla miejscowych" - napisano na kanale miasta w serwisie Telegram.