"Zjednoczony front wsparcia Ukrainy z Zachodu wykazuje coraz więcej pęknięć. Kijów nie ma innego wyjścia, jak tylko zaatakować i przetrwać" - przekonują autorzy tekstu. I przypominają, że przed kilkoma dniami w stolicy Ukrainy doszło do spotkania władz z setką europejskich przedstawicieli przemysłu obronnego oraz decydentów z krajów sojuszniczych. Przesłanie było jasne: Ukraina jest otwarta na biznes. - Wszystko to jest częścią szerszego i powracającego tematu rozmów wśród ukraińskich urzędników, który głosi, że 'będziemy musieli stać się Izraelem Europy' - samowystarczalnym, ale z pomocą innych krajów - powiedział serwisowi "Politico" Daniel Vajdich, prezes Yorktown Solutions, który w imieniu Ukrainy lobbuje w Waszyngtonie. W pierwszej kolejności Kijów zamierza oprzeć się na dwustronnych umowach z zagranicznym sektorem zbrojeniowym, aby "rozwinąć potencjał w regionie", a następnie - jeśli to będzie osiągalne - "rozwinąć potencjał samej Ukrainy". Zainteresowany produkcją sprzętu jest niemiecki gigant Rheinmettal, który przy pomocy państwowego Ukroboronpromu zamierza budować czołgi oraz pojazdy opancerzone. Również brytyjskie BAE ogłosiło otwarcie swojego biura w Kijowie i rozważa produkcję dział o kalibrze 105 milimetrów. W kolejce ustawia się także Francja - "Politico" wylicza, że aż 20 francuskich liderów biznesu towarzyszyło ministrowi obrony narodowej Sebastienowi Lecornu w wizycie w Kijowie, dołączając do przedstawicieli ponad 250 firm z USA, Europy i Azji. "Politico" przypomina wypowiedź polskiego premiera Za przeniesieniem produkcji do kraju ogarniętego wojną przemawia szereg historycznych argumentów. Ukraina od lat jest gigantem przemysłowym, w szczególności produkującym ciężki sprzęt oraz silniki dla rosyjskich okrętów marynarki wojennej oraz helikopterów wojskowych, a także pojazdy opancerzone, samoloty oraz artylerię. Wskutek nalotów wiele zakładów zostało uszkodzonych, a dzięki zagranicznym inwestycjom ten sektor ukraińskiej gospodarki mógłby szybko stanąć na nogi. Kurczy się także państwowa pomoc ze strony USA oraz Unii Europejskiej. Ostatnio, aby uniknąć scenariusza rządowego "shutdownu" w Stanach Zjednoczonych, demokratyczna administracja musiała pójść na kompromis z republikańską częścią Kongresu. W zamian za 45-dniowe prowizorium budżetowe, Joe Biden musiał zrezygnować z finansowania pomocy dla Ukrainy przez rząd federalny, co miało wywołać zaniepokojenie w Kijowie. Problemy napotyka także Wspólnota Europejska. "Politico" przypomina wypowiedź polskiego premiera. Szef rządu pytany w Polsat News, czy Polska wciąż będzie wspierać Ukrainę militarnie, odpowiedział, że "nie przekazujemy już żadnego uzbrojenia, bo my sami się teraz zbroimy w najbardziej nowoczesną broń". - Jeśli nie chcesz się bronić, to musisz mieć się czym bronić - taką zasadę wyznajemy, dlatego dokonaliśmy zwiększonych zamówień - podkreślił w "Gościu Wydarzeń" polityk. To, czy Unia Europejska będzie w dalszym ciągu wspierać Ukrainę, zależy w dużej mierze od wieloletniego budżetu wspólnoty, który jest obecnie poddawany negocjacjom - pisze "Politico". Zatwierdzenie dokumentu może się opóźnić, gdyż zgodę na akceptacje wydają wszystkie kraje członkowskie, a wśród 27 państw nie ma jedności. "Kijów będzie tarczą dla Europy" "To generalnie bardzo trudne zadanie: nikt teraz nie jest w stanie niczego przewidzieć" - powiedział portalowi chcący zachować anonimowość europejski dyplomata. Inny brukselski urzędnik podkreślał, że kraje członkowskie od 18 miesięcy "dają wszystko, co nie zagrozi ich bezpieczeństwu", jednak możliwości każdego z nich powoli się wyczerpują. Nadal istnieje wiele pytań dotyczących skali produkcji zbrojeniowej w Ukrainie ogarniętej wojną w czasie, gdy infrastruktura krytyczna jest regularnie ostrzeliwania przez rosyjskie rakiety i irańskie drony. - Priorytetem jest to, aby Ukraina była samowystarczalna. Nawet jeśli wojna zakończy się dziś, to Kijów będzie tarczą dla Europy przed przyszłymi próbami Rosji", mającymi na celu zagarnięcie terytorium lub destabilizację całego regionu - stwierdził w rozmowie z "Politico" Paweł Wierchniacki. - To się po prostu stanie. Rosjanie po prostu pozostaną Rosjanami na zawsze - dodał przedstawiciel COSA Intelligence Solutions. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!