Kiedy wybuchła wojna, w Ukrainie znajdowało się ponad 200 statków. - Głównie w sześciu-siedmiu portach, w tym w Odessie i Mariupolu - tłumaczy Natalie Shaw, dyrektor ds. zatrudnienia w Międzynarodowej Izbie Żeglugi (ICS). Po rozpoczęciu rosyjskiej agresji prawie 800 marynarzy - lub blisko 1000 według części źródeł - z krajów takich jak Indie, Syria, Egipt, Turcja, Filipiny i Bangladesz zostało uwięzionych. "Ukraińskie siły zbrojne, co zrozumiałe, zaminowały porty swojego kraju, aby chronić je przed rosyjskimi desantami, podczas gdy ukraińskie części Morza Czarnego i Azowskiego, stały się tak niebezpieczne, że przepłynięcie przez nie byłoby głupotą" - pisze Foreign Policy. Marynarze od 10 latach nie mogą wydostać się z Ukrainy. "Tragiczne warunki" Na początku marca należący do Estonii statek towarowy pływający pod banderą Panamy zatonął w porcie w Odessie po uderzeniu w minę. Natomiast miesiąc później jednostka pływająca pod banderą Dominiki, zacumowana w Mariupolu, zatonęła po trafieniu rosyjskim pociskiem. Po ponad 10 miesiącach na statkach nadal uwięzionych jest 331 marynarzy. - Wiemy, że warunki na pokładzie są tragiczne. Marynarze nie mają dostępu do zapasów. Nie mogą uzyskać opieki medycznej. Nie znamy wielu szczegółów, ponieważ ze względów bezpieczeństwa powiedziano im, aby wyłączyli radiotelefony - tłumaczy Shaw. Na początku 2022 roku roku Shaw otrzymała brytyjskie odznaczenie za wysiłki na rzecz uwolnienia marynarzy, którzy utknęli w zagranicznych portach podczas pandemii koronawirusa. "Ale wojna w Ukrainie okazała się jeszcze trudniejszym wyzwaniem niż pandemia" - podkreślono w tekście. Korytarz zbożowy szansą, aby opuścić Ukrainę Od początku rosyjskiej inwazji część z uwięzionych statków zdołała opuścić zagrożone porty, większość dzięki osiągniętemu pod auspicjami ONZ w lipcu porozumieniu. - Kiedy uruchomiono inicjatywę zbożową, oznaczało to, że statki, które były w stanie ją wesprzeć, przewożąc zboże lub nawozy, mogły przepłynąć przez korytarz - wyjaśnia Shaw. W ramach inicjatywy zbożowej wypłynęło ponad 100 statków. Według danych zebranych przez ICS 12 statkom udało się opuścić porty przed uruchomieniem inicjatywy, a kolejne sześć zostało zmuszonych do opuszczenia portów zajętych przez Rosję. Niektórym rządom i firmom żeglugowym udało się już wydostać członków załogi różnymi drogami lądowymi do Polski i Rumunii. Na początku marca 21 filipińskich marynarzy, których statek przebywał w Odessie w celu naprawy, zostało sprowadzonych do Mołdawii i stamtąd mogli wrócić do domu. "W obliczu wielu niebezpieczeństw często rozsądniej jest jednak zostać na miejscu" - ostrzega "FP". Przyszłość uwięzionych marynarzy zależy od decyzji Rosji ICS zaproponował, aby uwięzione statki mogły opuścić porty przez korytarz zbożowy. Jest jednak mało prawdopodobne, aby Rosja zgodziła się na takie rozwiązanie. Oznacza to, że dopóki Moskwa nie zmieni zdania lub nie zostanie pokonana, 331 marynarzy będzie nadal przetrzymywanych w ukraińskich portach. "To dobry czas, aby o nich pamiętać i pracować nad ich powrotem do domu, zanim w lutym nadejdzie pierwsza rocznica wojny. Światowe towary w przeważającej mierze przemieszczają się drogą morską i to dzięki mężczyznom i kobietom, takim jak ci marynarze, ludzie Zachodu mogą prowadzić niezwykle wygodne życie, napędzane produktami ze wszystkich zakątków świata. Świąteczne prezenty docierają do nas dzięki staraniom marynarzy, a nie reniferów" - zaznaczono w "FP".