Jak podał Andriuszczenko, wszystkie te rodziny "opuściły wybrzeże na odcinku od miejscowości Mełekine do Biłosarajskiej Kosy", około 20-30 km na południowy zachód od Mariupola. Ponadto kolaboracyjny mer miasta Kostiantyn Iwaszczenko miał zwiększyć liczebność osobistej ochrony z czterech do siedmiu osób. "Wśród okupantów i ich współpracowników panuje strach. I to jest dobra wiadomość" - napisał doradca legalnego włodarza na Telegramie. Eksplozje w rosyjskiej bazie na Krymie. Media: Kreml kłamie, że nie ucierpiały samoloty We wtorek doszło do serii eksplozji w rosyjskiej bazie w Nowofedoriwce na okupowanym Krymie, wykorzystywanej wcześniej do prowadzenia nalotów przeciwko Ukrainie. Władze w Kijowie nie wzięły odpowiedzialności za atak na obiekt, lecz sztab generalny sił zbrojnych potwierdził, że tego dnia przeciwnik stracił dziewięć samolotów. Natomiast w środę amerykański dziennik "Washington Post" przekazał, że ataku na bazę rosyjskich sił powietrznych dokonały ukraińskie siły specjalne. Dzień później "New York Times" powiadomił, że zniszczenia widoczne na fotografiach z Nowofedoriwki przeczą komunikatom Kremla, że nie ucierpiał żaden samolot. Dziesiątki milionów dolarów strat Rosjan po wybuchach na Krymie W ocenie "NYT" ostrzał obiektu był poważnym i kosztownym ciosem dla rosyjskiego wojska. Jak podkreślono, każda ze zniszczonych maszyn typu Su-24 i Su-30 mogła być warta dziesiątki milionów dolarów. Nowofedoriwka leży ponad 200 km za obecną linią frontu, daleko poza zasięgiem dotychczas używanej przez Ukrainę broni, nie licząc pocisków przeciwokrętowych Harpoon i Neptun.