Nad ranem Rosja zaatakowała Ukrainę. Media donoszą o atakach rakietowych na miasta. Ukraińska administracja przekazała informacje o odpieraniu ataków z powietrza i zestrzeleniu rosyjskich samolotów. Początek konfliktu w "Graffiti" komentował były szef polskiego MON, Tomasz Siemoniak. - Dramatyczny dzień. Dzieje się historia na naszych oczach - mówił polityk PO. Zauważył konieczność weryfikowania informacji ze względu na możliwe prowokacje i dezinformacje ze strony rosyjskich służb. Państwa NATO są zagrożone? - Pamiętajmy, Rosja jest państwem jądrowym i Władimir Putin grozi wojną. To jest polityk, który granice środków militarnych już któryś raz, jak widać, przekracza z łatwością. Ważne, co my zrobimy. Musimy wspierać Ukrainę, musimy mobilizować NATO - apelował Siemoniak. Jak zaznaczył polityk, "dobra informacja jest taka, że wystąpiły różne państwa, w tym Polska, o zebranie w trybie art. 4. traktatu północnoatlantyckiego". Więc to już jest najwyższy, polityczny alert przed art. 5 (atak na jedno państwo NATO powinien być interpretowany jako atak na wszystkie państwa sojuszu - red.) - dodał. "Putin okrył się hańbą" - Oczywiście sankcje, jak najtwardsze - mówił Siemoniak pytany o możliwe rozwiązania. - Nie ma co już tutaj miarkować. Wszystkie granice są przekroczone - ocenił. Były szef MON zaapelował także o zwiększenie obecności wojsk NATO na wschodniej flance, w Polsce i w Rumunii. - Prezydent Putin okrył hańbą siebie, władze rosyjskie i przejdzie do historii jako ktoś, kto wywołał wojnę. Są w politycznym, historycznym piekle takie osoby - powiedział Tomasz Siemoniak.