Wojna Rosja-Ukraina. Morawiecki i Kaczyński jadą do Kijowa . Pomimo sankcji nałożonych na agresora nic nie wskazuje na to, by Władimir Putin wycofał swoje wojska. Dlatego z poparciem dla działań Ukrainy w stolicy Kijowa pojawią się dziś przedstawiciele Rady Europejskiej. W jej skład z Polski wchodzą premier Mateusz Morawicki oraz przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych Jarosław Kaczyński. Towarzyszyć im będą premier Czech Petr Fiala oraz premier Słowenii Janez Janša. Celem wizyty jest potwierdzenie jednoznacznego poparcia całej Unii Europejskiej dla suwerenności i niepodległości Ukrainy oraz przedstawienie szerokiego pakietu wsparcia dla państwa i społeczeństwa ukraińskiego. W planach jest spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i premierem Ukrainy Denysem Szmyhalem. Delegacja Unii Europejskiej w Kijowie pojawia się po czternastu latach od momentu, kiedy podczas inwazji Rosji na Gruzję w jej stolicy Tbilisi pojawił się Lech Kaczyński. Podczas jednego z przemówień użył słów "Dziś Gruzja, jutro Ukraina", które w obliczu dzisiejszej wojny okazały się niemal prorocze. To nie pierwszy raz gdy Jarosław Kaczyński jedzie do Kijowa Jarosław Kaczyński jedzie do Kijowa nie po raz pierwszy. Pod koniec 2013 roku, kiedy u naszego sąsiada rozpoczął się Euromajdan, Kaczyński przemawiał do liczącego ponad pół miliona ludzi tłumu. W trakcie swojego przemówienia potwierdzał, że Unia Europejska nie tylko potrzebuje, ale również chce Ukrainy. Największe tego typu protesty w historii Ukrainy od 1991 roku rozpoczęły się 21 listopada 2013 roku. Wszystko ze względu na niepodpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską przez ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza. Jarosław Kaczyński w Kijowie przemawiał również dziewięć lat wcześniej, podczas Pomarańczowej Rewolucji. Prezes PiS, razem ze swoim bratem Lechem, również pojawił się na Majdanie. To symboliczne miejsce uznali za ważne w dziejach Europy ostatnich dziesięcioleci, a Pomarańczową Rewolucję nazwali światowym marszem wolności. Nie tylko Kaczyński. Posłowie Platformy Obywatelskiej w Kijowie Obok Kaczyńskiego demokratyczne siły na Ukrainie na początku grudnia 2013 roku w Kijowie wspierał również ówczesny szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Ten przemawiał ze sceny na głównym placu Kijowa przed liderami ukraińskiej opozycji oraz protestującymi. Były polski premier zapewnił, że Europa jest razem z Ukraińcami. Obok Jerzego Buzka w Kijowie pojawił się również europoseł Jacek Saryusz-Wolski, wówczas jeszcze polityk PO. Ten z kolei na Majdanie podkreślał, że ukraiński naród ma prawo dokonać wyboru. Obaj politycy zaapelowali także do prezydenta Janukowycza o zaprzestanie używania siły wobec manifestantów i prowokacji, uwolnienie więźniów i pociągnięcie do odpowiedzialności ludzi odpowiedzialnych za użycie siły. Co ciekawe, Buzek oraz Saryusz-Wolski spotkali się w Kijowie z rodziną byłej ukraińskiej premier Julii Tymoszenko, ale rozmawiali także z liderem ukraińskiej opozycji - szefem partii Udar Witalijem Kliczką. Ten wyrósł na lidera protestów a dziś, razem z bratem Wołodymyrem, jako mer miasta broni Kijowa. Kolejni politycy na Majdanie Podczas Euromajdanu w 2013 roku do stolicy Ukrainy przyjechali także inni politycy. Na ulicach Kijowa przemawiali również politycy PiS, między innymi Ryszard Czarnecki oraz Joachim Brudziński. Obecny był także europoseł PO Jacek Protasiewicz. Ten ostatni przemawiał w imieniu prezydenta Bronisława Komorowskiego i premiera Donalda Tuska: Natomiast niemal rok po rozpoczęciu masowych protestów w Ukrainie, w październiku 2014 roku, Kijów odwiedził laureat Pokojowej Nagrody Nobla Lech Wałęsa. Były prezydent Polski spotkał się z Witalijem Kliczko i wytykał Rosji, że popełniła błąd atakując Ukrainę. Skrytykował jednocześnie Stany Zjednoczone. Według Wałęsy USA nie wywiązywały się z gwarancji bezpieczeństwa udzielonych Ukrainie w ramach Memorandum Budapeszteńskiego z 1994 roku. Ten zapewniał ochronę Ukrainie, która pozbywała się broni jądrowej.