Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski 30 września ogłosił, że jego kraj składa wniosek o dołączenie do NATO w trybie przyspieszonym. Była to reakcja na ogłoszenie przez Władimira Putina aneksji okupowanych przez Rosję terytoriów. Rosyjski przywódca powołał się na wyniki nielegalnych pseudoreferendów, w których ludzie musieli oddawać głosy pod groźbą śmierci. Aleksander Weneditkow: Samobójczy krok - Kijów doskonale zdaje sobie sprawę, że taki krok oznaczałby gwarantowaną eskalację konfliktu do trzeciej wojny światowej - skomentował Aleksander Weneditkow cytowany przez TASS. Zobacz też: Szczyt G7. Oświadczenie: Putin zostanie pociągnięty do odpowiedzialności Według zastępcy sekretarza Rady Nikołaja Patruszewa (szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa, typowanego na "następcę" Władimira Putina), wniosek Ukrainy to "propaganda". - Samobójczy charakter takiego kroku rozumiany jest przez samych członków NATO - stwierdził Weneditkow. Jednocześnie ostrzegł przed konfliktem nuklearnym podkreślając, że jego skutki dotkną nie tylko Rosję i Zachód, ale "każdy kraj na tej planecie". Zgodę musi wyrazić 30 państw członkowskich Komentując wniosek Ukrainy pod koniec września szef Sojuszu Jens Stoltenberg podkreślał, że decyzja o członkostwie musi zostać podjęta przez 30 państw sojuszniczych. Jednocześnie oświadczył, że NATO podkreśla swoje "niezachwiane poparcie" dla niepodległości, suwerenności oraz integralności terytorialnej Ukrainy i nie zostanie odstraszone przez rosyjskiego prezydenta Władimira Putina od wspierania tego kraju w obronie przed Rosją.