Dyrektor CIA William Burns w wykładzie dla brytyjskiej fundacji Ditchley w hrabstwie Oxfordshire w Wielkiej Brytanii zabrał głos na temat buntu w Rosji. Stwierdził, że uwidocznił słabości i podziały w Rosji. - Ten bunt pokazał, jakie szkody Władimir Putin wyrządził Rosji. Uderzające jest to, że Prigożyn poprzedził swoje działania oskarżeniami w stronę rosyjskiego kierownictwa i sposobu prowadzenia przez nich wojny - powiedział Burns i dodał, że "wpływ tych słów będzie widoczny jeszcze przez dłuższy czas". Szef CIA określił bunt jako "zbrojne wyzwanie rzucone Rosjanom" i stwierdził, że to "wewnętrzna sprawa Rosji, w której Stany Zjednoczone nie miały i nie będą miały żadnego udziału". Przypomniał jednak, by mimo chwilowego zachwiania się stabilności Rosji, "błędem jest niedocenienie Putina i jego zafiksowania na punkcie kontrolowania Ukrainy". Burns wspomniał też, że niezadowolenie Rosjan z wojny sprawia, że zgadzają się na współpracę z CIA. - To niezadowolenie tworzy dla nas szansę w CIA. Nie marnujemy jej - powiedział. Burns w czerwcu przyjechał do Kijowa. Tajne spotkanie Wystąpienie Williama Burnsa miało miejsce w dniu przekazania informacji, że w czerwcu odbył tajną wizytę do Kijowa. O spotkaniu poinformował dziennik "Washington Post". Podróż Burnsa, o której wcześniej nie informowano, obejmowała spotkania z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i najwyższymi funkcjonariuszami ukraińskiego wywiadu. Władze w Kijowie miały ujawnić mu strategię odbicia terytoriów okupowanych przez Rosję i rozpoczęcia do końca roku negocjacji zawieszenia broni z Moskwą. Z informacji amerykańskiej gazety wynika, że głównym celem wizyty było potwierdzenie zaangażowania administracji prezydenta USA Joe Bidena w wymianę danych wywiadowczych, które pomogą bronić się Ukrainie. Bunt wagnerowców 23 czerwca Jewgienij Prigożyn poinformował, że rosyjska armia rozpoczęła "ataki rakietowe na nasze obozy na tyłach". Z jego przekazu wynika, że "zginęła ogromna liczba bojowników" Grupy Wagnera. Wówczas to Prigożyn zapowiedział reakcję "na tę zbrodnię" i groził, że wagnerowcy "pójdą na Moskwę". W sobotę wieczorem nastąpił jednak zwrot - Prigożyn zgodził się załagodzić sytuację w Rosji. W ramach ustaleń porozumienia miał udać się na Białoruś. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!