- Rosja już jest wasalem Chin. Chiny z pewnością nie potrzebują Rosji po broni jądrowej, to byłaby zbyt toksyczna sytuacja. Ona może wymknąć się spod kontroli, a Chinom jest to niepotrzebne - stwierdził. Oceniając wizytę chińskiego przywódcy Xi Jinpinga w Moskwie, Daniłow uznał, że była ona dla Pekinu wyzwaniem ze względu na nakaz aresztowania Putina za zbrodnie wojenne w Ukrainie. Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) w Hadze wydał taki nakaz 17 marca. - Chiny nie uznają MTK, ale wizyta z pewnością była wyzwaniem dla chińskiej dyplomacji. Przywódca Chin zdecydował się jednak na spotkanie z Putinem. Jestem bardziej niż przekonany, że jego wizyta miała dwa cele: potwierdzić status Rosji jako swego wasala, co nastąpiło m.in. dzięki naszej wytrzymałości, bo jeśli Ukraina nie obroniłaby swojej niepodległości, Rosja nie zostałaby wasalem Chin - wskazał. - Jestem przekonany, że były to też oględziny przyszłego przywódcy Rosji. Zauważyliśmy, że podczas wizyty bardzo dużo uwagi poświęcano premierowi Rosji Michaiłowi Miszustinowi, który otrzymał osobiste zaproszenie do złożenia wizyty w Chinach. To było zaproszenie dla człowieka, na którego Chiny będą stawiały w Rosji - podkreślił. Odnosząc się do stanowiska Chin wobec wojny w Ukrainie, szef RBNiO zaznaczył, że Pekin opowiedział się w nim za poszanowaniem integralności terytorialnej jego państwa. - Są jednak rzeczy fundamentalne. My mamy cztery punkty, które niejednokrotnie przedstawiał nasz prezydent: powrót do granic z 1991 r., odpowiedzialność Federacji Rosyjskiej i jej kierownictwa za agresję i zbrodnie w Ukrainie, odszkodowanie wszystkich strat naszego państwa oraz gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy - wymienił. Wojna w Ukrainie. "Świat nadal nie rozumie, że Rosja to państwo terrorystyczne" Pytany o sytuację na froncie wojny Rosji przeciwko Ukrainie Daniłow zwrócił uwagę na trwające od wielu miesięcy ostrzały cywilnej infrastruktury krytycznej jego kraju. Jego zdaniem, mimo ciągnącej się od ponad roku otwartej fazy wojny, świat nadal nie rozumie, że Rosja to państwo terrorystyczne. - Nic się nie zmienia. Państwo terrorysta, którego świat nie chce uznawać za terrorystę, kontynuuje zabijanie ludności cywilnej, nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności. Jest to ogromna tragedia, jest to bardzo niebezpieczne dla świata - oświadczył. Zdaniem polityka zaatakowana ponad rok temu przez regularną armię rosyjską Ukraina padła ofiarą tego, że wspólnota międzynarodowa przez długie lata była obojętna na sygnały, które płynęły z Rosji. - Tak było, gdy Putin w 2007 r. przedstawiał własną wizję historii współczesnej oraz w 2008 r., kiedy rozpoczął wojnę w Gruzji - powiedział. Sekretarz ukraińskiej rady bezpieczeństwa pamięta, że na początku wojny na pełną skalę wspólnota międzynarodowa nie wierzyła, że Ukraina będzie w stanie obronić się przed Rosją. - Nie dawano nam szans, że się obronimy. W moim gabinecie siedziało wielu ludzi, którzy przedstawiali wspólnoty wywiadowcze różnych państw. Przekonywali nas, że nie zdołamy się obronić przed drugą armią świata, że sprawa rozwiąże się bardzo szybko. Że zostanie zgładzone fizycznie wyższe kierownictwo państwa i będą obozy koncentracyjne - przypomniał. - Ja natomiast cały czas wyjaśniałem, że oni nas nie znają i nie posiadają informacji, które mamy my. Po drugie Zachód nie zna również Rosji. Oni wszyscy uważali, że jest to potężne państwo z niezwyciężoną armią - zaznaczył. Ołeksij Daniłow: Broń nadchodzi na Ukrainę zbyt powoli Według Daniłowa dziś celem Kremla jest przekonanie Zachodu, że Ukraina powinna podpisać z Rosją "jakieś porozumienie" pokojowe. - To nie może być jednak zaakceptowane przez nasze społeczeństwo. Różnica między nami a Rosją jest ogromna: my mamy społeczeństwo obywatelskie, którego Rosja nie ma zupełnie. I tutaj powtórzę: kiedy ono było niszczone, nikt na świecie nie zwracał na to uwagi. Był to jeszcze jeden błąd Zachodu, bo uciskanie demokracji jest pierwszym krokiem do dyktatury - powiedział. Dopytywany o dostawy zachodniej broni dla Ukrainy Daniłow ocenił, że nadchodzi ona zbyt powoli. - Na Ukrainę napływa potężna pomoc z Zachodu. Nie możemy wszystkiego powiedzieć, ale dotarła już część czołgów. Jednak każdego dnia płacimy ogromną cenę, bo niektórzy wciąż przeciągają swoje decyzje - wskazał. - My bronimy dziś nie tylko siebie. Bronimy zachodniej flanki Europy i NATO i jeśli u nas będą problemy, to przyjdzie kolej i na następnych - dodał. Sekretarz RBNiO odniósł się również do podawanych przez media informacji na temat ukraińskich strat wojennych. - 100 tysięcy nie odpowiada prawdzie. To po prostu niemożliwe. Wiemy, jakie mamy straty i te cyfry nie są nawet zbliżone. Możemy mówić o stratach okupantów. Stosunek wynosi jeden do dziesięciu, jeden do ośmiu na niekorzyść Rosji. Nasza armia była przygotowywana jeszcze od 2014 r., wielu naszych wojskowych przeszło przez gorącą fazę walk, czego nie było w przypadku Rosji - wyjaśnił. Daniłow skomentował także ukraińskie ataki na obiekty wojskowe na Krymie. Niedawno w wyniku ataków dronów zniszczona została linia kolejowa w Dżankoju na północy półwyspu. 22 marca z użyciem bezzałogowych statków nawodnych i drona zaatakowana została rosyjska baza morska w Sewastopolu. - Są to ukraińskie miasta, zajęte przez okupantów i terrorystów. Wszystkie one zostaną wyzwolone z użyciem broni, którą posiadamy. Tym, którzy nie wierzą w nasze możliwości, przypomnę 14 kwietnia ubiegłego roku, kiedy podczas doskonałej operacji specjalnej naszych wojskowych zniszczony został krążownik rakietowy Moskwa (flagowy okręt rosyjskiej Floty Czarnomorskiej). Ogromy krążownik poszedł na dno po trafieniu przez dwie rakiety - podkreślił. Daniłow o końcowym efekcie wojny. "Rosja się rozpadnie" Sekretarz RBNiO krótko odpowiedział na pytanie o ukraińskie grupy dywersyjne działające na terytorium Rosji. - Mogę tylko powiedzieć, że do czasu, kiedy Federacja Rosyjska nie opuści ostatniego metra naszej ziemi, nasi chłopcy i dziewczyny będą walczyć z agresorem tam, gdzie uznają za konieczne - uciął. Polityk nie chciał komentować doniesień na temat możliwych terminów ukraińskiej ofensywy na siły rosyjskiego przeciwnika. - Z podziwem czytam prasę zachodnią, która wie, z którego kierunku nadejdzie atak i kiedy do niego dojdzie. Decyzje takie zapadają na zamkniętych naradach prezydenta z dowódcami wojskowymi. Ludzi, którzy o tym wiedzą, można przeliczyć na palcach - powiedział. - Krym zaś będzie wyzwolony z wykorzystaniem wszystkich komponentów, które przygotujemy, by wszystko odbyło się maksymalnie szybko - dodał. Daniłow uważa, że końcowym efektem wojny, którą wszczęła przeciw jego państwu Rosja, będzie jej rozpad. - Gdy mówię, że Rosja się rozpadnie, to nie dlatego, że ja sobie tego życzę. Jest to proces historyczny, który Putin przyspieszył 24 lutego 2022 r. Rozpad Rosji nastąpi na naszych oczach, tego już nie da się zatrzymać - stwierdził. Zdaniem Daniłowa po wojnie rosyjscy przywódcy powinni stanąć przed pokazowym trybunałem międzynarodowym. - Jeśli świat nie zareaguje na to, co robi współczesny dyktator Putin, to będzie się to powtarzać w innych punktach Ziemi. Świat musi powstrzymywać to w zarodku, by nie było ofiar w ludności cywilnej - podkreślił. Daniłow ostrzegł, że działania rosyjskiego przywódcy Putina są niebezpieczne dla całej wspólnoty międzynarodowej. - Chcę zwrócić uwagę na to, co robi Putin i czego nie rozumie Europa. Putin przygotowuje sztuczny głód na najbliższe dwa-cztery lata, by migranci z krajów, w których nie będzie żywności, szli do Europy. Wyobraźmy sobie, co będzie, gdy dotrą i nie będzie możliwości ich przyjęcia. Rosjanom nie udało się zająć w trzy dni Ukrainy, więc podjęli inną, niebezpieczną dla świata taktykę - wyjaśnił. Polska jako "kraj wiodący" w polityce Ukrainy Sekretarz rady bezpieczeństwa jest przekonany, że po zakończeniu wojny z Rosją jego kraj będzie dążył do zapewnienia sobie gwarancji bezpieczeństwa w ramach regionalnych sojuszy. Widzi w nich m.in. państwa bałtyckie, Polskę, Czechy czy Mołdawię. - Nie oznacza to, że nie dążymy do NATO i do UE. Sojusze dwóch partnerów są już przeszłością; sojusze terytorialne, składające się z kilku partnerów, będą na porządku dziennym - powiedział. Pytany o rolę Polski w polityce Ukrainy Daniłow oświadczył, że Polska jest "krajem wiodącym". - Polacy po rozpadzie ZSRR maksymalnie wykorzystali wszystkie szanse, by stać się potężnym państwem - ocenił. Przypomniał, że ambasador Polski Bartosz Cichocki był "faktycznie jedynym ambasadorem", który nie wyjechał z Kijowa w pierwszych dniach inwazji wojsk rosyjskich i pozostaje w ukraińskiej stolicy do dziś. - Mało kto wie, ale na początku inwazji nasz punkt dowodzenia znajdował się 200 metrów od polskiej ambasady. Teraz jest w innym miejscu. Polska pokazała swoją twardą pozycję, Polacy wierzyli. Pierwszą pomoc wojskową po 24 lutym dostaliśmy od Polski. To bardzo ważne, kiedy jesteście pierwsi, tak robią prawdziwi przyjaciele - powiedział Ołeksij Daniłow. Wojna w Ukrainie wybuchła 24 lutego 2022 r.