W programie "Didaskalia" w telewizji WP prowadzący zapytał szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacka Siewierę, kiedy może nastąpić eskalacja konfliktu z Rosją. Wojna w Ukrainie trwa od 723 dni, w związku z przedłużającymi się działaniami na froncie pojawiły się głosy mówiące, że gdy Rosja wygra zaatakuje inne państwa, w tym kraje NATO. - Ustalenie konkretnej daty nie jest możliwe - wskazał Siewiera, a następnie ustosunkował się do swoich słów, że wschodnie flanki NATO mają "trzy lata na przygotowanie konfrontacji". - Trzy miesiące temu powiedziałem o trzech latach jako horyzoncie jaki mamy na podjęcie decyzji. (...) Dlaczego trzy lata? To właśnie teraz jest ten czas, gdy podejmujemy decyzje o strategicznym znaczeniu. To teraz jest ten czas, gdy podejmujemy decyzje, które znajdą odzwierciedlenie w planowaniu strategicznym, w adaptacji, w transformacji armii, w transformacji infrastruktury, również w kulturze politycznej. To dzieje się nawet na naszych oczach, a również w transformacji kultury społeczeństwa i armii, bo armia jest czymś, co wynika, wyrasta z tkanki społecznej, jaką jest naród - uzasadnił. Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja Prowadzący ocenił, że Władimir Putin nawet jeżeli ma konkretną datę wyznaczoną w swoim notesie, to będzie musiał "zmodyfikować swoje plany", jeśli inne kraje właściwie się przygotują. - Oni już raz mieli datę - 24 lutego 2022 roku. Mieli galowe mundury. W swoich wozach opancerzonych jechali na Kijów, żeby defilować na paradę. W kajeciku zapisywać daty, to może księgowy na złożenie PIT. Nie we współczesnym świecie, nie w dziedzinie polityki, a już na pewno nie, gdy myślisz o wojnie - zaznaczył szef BBN. Tragedia w Przewodowie. Jacek Siewiera: Najgorsze osiem godzin z mojego życia Odnosząc się do rosyjskich działań, wspomniał też o tragedii w Przewodowie określając zdarzenie jako "najgorsze godziny swojego życia". - To osiem godzin, które z pewnością zapamiętam do końca swojego życia. (...) To chyba najgorszych osiem godzin z mojego życia - podał. Do tragedii w Przewodowie doszło 15 listopada 2022 roku. Pocisk uderzył w suszarnię zbóż, w wyniku czego zginęło dwóch mężczyzn w wieku 59 i 62 lat. Tego samego dnia Rosja prowadziła atak rakietowy na Ukrainę na szeroką skalę. Wówczas sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przekazał, że rakieta, która spadła na terenie Polski to wypadek, a nie uderzenie Rosji przeciw NATO. Dzień po zdarzeniu zastanawiano się, czy Polska zdecyduje się na uruchomienie artykułu 4. NATO, który stanowi, że "strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron". Zdarzenie wydarzyło się raptem trzy godziny po tym, jak Siewiera objął funkcję szefa BBN. Prowadzący program dopytywał, czy próbował sobie wówczas odpowiedzieć na pytanie, czy Rosja zaatakowała NATO. - Tak, ale wtedy nie było jeszcze tej pewności. Pierwsza informacja pojawiła się podczas rozmowy z sekretarzem NATO, ale pewność prezydent uzyskał w rozmowie z prezydentem USA Joe Bidenem - zrelacjonował. Szef BBN: Artykuł 4. leżał na stole Jak przekazał Siewiera, rozważane było użycie artykułu 5., który mówi o tym, że atak na którekolwiek państwo NATO powinien być interpretowany przez resztę państw członkowskich jako atak na nie same. - Artykuł 5. był rozważany jako jedna z opcji, gdyby przyjąć intencjonalny atak - przyznał Siewiera. - Na stole leżał artykuł 4., a jego konsekwencją mogły być pozostałe działania - podkreślił. - Dopiero po uzyskaniu bardzo wiarygodnych informacji, jakie przekazali sojusznicy, oczywiście głównie amerykańscy, pan prezydent odstąpił od wykorzystania artykułu 4. Paktu Północnoatlantyckiego - stwierdził. Nie dopowiedział, co mogłoby się wydarzyć, gdyby atak w Przewodowie okazał się intencjonalnym działaniem strony rosyjskiej. ***Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!